poniedziałek, 20 maja 2013

Rozdział 1

S - Jewel - wydarła się na cały dom - Chodź mi pomóc.
J - W czym - krzyknęłam z mojego królestwa zwanego potocznie sypialnią gdzie znów remixowałam jakąś piosenkę.
S - Pierogi robię - krzyknęła z dołu, a na jej słowa na moim ryjku pojawił się uśmiech.
J - Już lecę - odkrzyknęłam i nie patrząc na to w co jestem ubrana prawie zabijając się na chodach zbiegłam do kuchni - szef kuchni Jewel Jenna Hunter melduje się do gotowości  - powiedziałam salutując cioci.
S - To co lecimy z tym koksem - krzyknęła zadowolona i włączając muzykę zaczęła szaleć. W śpiewno-tanecznym repertuarze zrobiłyśmy farsz z ziemniaków i wygniotłyśmy ciasto. Rzucając się przy okazji mąką. Później zajęłyśmy się ich lepieniem. Gdy pierwsza 10 gotowała już się w garnku ktoś zadzwonił do drzwi.
J i S - Ty otwierasz - krzyknęłyśmy naraz i się zaśmiałyśmy.
S - Skarbie proszę ja tu jedzonka przypilnuję - zrobiła minę szczeniaczka.
J - Niech ci będzie - powiedziałam i wycierając ręce w ścierkę poszłam otworzyć wrota do piekieł. Za nimi stał jakiś nastolatek z postrzeloną fryzurą i szaro-niebieskimi oczami - W czym mogę pomóc - zapytałam uprzejmie.
Lou - Dzień dobry ja szukam pani - zerknął na jakieś zdjęcie - Pani Melisy Hunter - na jego słowach w moich pojawiły się łzy.
S - Skarbie co tak długo - zapytała pojawiają się obok mnie, ale na widok chłopaka stanęła jak zaczarowana.
Lou - Pani Melisa Hunter - zapytał się mojej cioci z nadzieją.
S - Niestety nie, jestem jej siostrą Susan Hunter - powiedziała wyciągając dłoń.
Lou - Louis Tomlinson, a wie pani gdzie znajdę Melisę.
J - Ja ci powiem gdzie na cmentarzu - powiedziałam i zatrzasnęłam mu drzwi przed nosem po czym zaczęłam kierować się w stronę swojego pokoju.
S - Jewel wyjaśnij mi co to było - powiedziała uniesionym głosem.
J - Nic - wrzasnęłam i pobiegłam do siebie.
S - A pierogi?
J - Zjedz sama - zła siadłam na parapecie i patrzyłam jak chłopak patrząc na zdjęcie idzie z opuszczoną głową. Czy dobrze postąpiłam? Czy powinnam go tak traktować? Przecież chciał tylko spotkać się z moją  matką. Może jakiś stary klient czy coś. Moja mama jak żyła była bardzo sławną prawniczką. jeździłam z nią po różnych krajach, ale to Polska ujęła nas za serca. Od kiedy tylko pierwszy raz tam pojechałyśmy pokochałyśmy to miejsce, tradycje. Od tamtego czasu w naszym domu często witały pierogi czy Schabowe. Po śmierci mamy, ciocia stara się jak może. A ja jak zawsze wszystkie pieprzę. Z wyrzutami sumienia zeszłam na dół.
J - Przepraszam ciociu  - powiedziałam skruszona, a kobieta podeszła do mnie i mocno do siebie przytuliła.
S - Wiem, że nie jest ci łatwo, ale wiesz co mi zawsze poprawiało humor.
J - Co ? - zapytałam zainteresowana podnosząc głowę do góry.
S - Oglądanie staroci na strychu - powiedziała z uśmiechem, po czym złapała mnie za rękę i razem poszłyśmy na strych. Zapalając wokół siebie mnóstwo świeczek zaczęłyśmy oglądać skarby przeszłości. Nagle w moje ręce wpadł jakiś album ze zdjęciami. Siadłam w okręgu światła i zaczęłam przeglądać. Na pierwszych stronach były zdjęcia jakiejś pary, potem ślub, a potem paręnaście zdjęć dwójki dzieci. Chłopczyka i dziewczynki. Wzięłam jedno do ręki i przeczytałam napis z tyłu "1 urodziny Jewel. Jewel i Louis". Zdziwiona wzięłam kolejne "Louis i kochająca siostrzyczka Jewel", na kolejnym było jak chłopczyk czyta książkę dziewczynce "Zawsze kochający braciszek Lou i Jel". Zdziwiona wzięłam album ze sobą na dół. Podeszłam do cioci która zeszłam zrobić herbatę. Podałam jej trzy zdjęcia.
J - Możesz mi to wyjaśnić - zapytałam.
S - Kochanie ja..... Ja nie wiem od czego zacząć.
J - Najlepiej od początku.
Oczami Louisa
Wczoraj przeglądając stare dokumenty ojca znalazłem swój akt urodzenia. Jakie było zdziwienie kiedy okazało się, że Jey nie jest moją biologiczną matką. Poszedłem z tym do ojca i co się dowiedziałem, że moją matką jest niejaka Melisa Hunter i co najlepsze mam rodzoną siostrę. Dobra mam też 4 inne, ale te jak się okazało są przyrodnie. Pełny nadziei stoję teraz pod drzwiami mojej matki i boję się zapukać. Dobra Loui dasz sobie radę. Śpiewasz w znanym zespole dla tysiąca fanek a boisz się zapukać do drzwi. Nie bądź mięczak. Zapukałem. Drzwi otworzyła mi dość wysoka chuda szatynka i intensywnie niebieskich oczach.
J - W czym mogę pomóc-  zapytała, a do moich uszu doszedł jej melodyjny głos. Rozmowa dalej jakoś się potoczyła. niestety nie tak jak tego oczekiwałem. Moja matka nie żyje. Smutny i zawiedziony patrząc na jej zdjęcie poszedłem na cmentarz aby odnaleźć jej grób i się z nią przywitać. 


Przepraszam dupa wyszła. Miało być inaczej a wyszło inaczej. Przepraszam, przepraszam i jeszcze raz przepraszam :(

4 komentarze :

  1. Po pierwsze będzie zjebka. NIE PRZEPRASZAJ NAS! BO NIE MASZ ZA CO!!! PISZEZZ REWELACYJNIE!!
    Po drugie... Chce następne!!!!!!!!!!!!!!!!!


    Pierniczek <333

    OdpowiedzUsuń
  2. Znowu.! Ile razy mam ci tłumaczyć że twoje rozdziały nie są DUPNE.?!
    Podoba mi sie ten blog i rozdział.
    Kiedy następny.? :)

    OdpowiedzUsuń
  3. No kurde ZNOWU ?!
    Przecież wspaniale piszesz : )
    Tak fajnie się akcja zaczęła toczyć : )
    Czekam na nn : )

    OdpowiedzUsuń
  4. skończ mi z tą dupą bo cię w nią kopnę .. Ej ludzie znam JJ osobiście kto chce jej coś przekazać? Np. kopa w tyły? :P

    OdpowiedzUsuń