niedziela, 31 marca 2013

Rozdział 10

*Oczami Zayna*
Od 1,5 godziny siedzimy i czekamy na Jewel. Mała poszła już spać, a ja co raz bardziej się o nią bałem. Nagle do pokoju w którym siedziałem wpadła zapłakana Rose.
Z - Co się stało.
R - Mama - wybuchnęła głośnym płaczem.
Z - Zaraz wróci,
R - Coś złego się stało - wtuliła się we mnie mocząc mi koszulkę. Nie przejmując się tym przytuliłem ją jeszcze mocniej. Nagle do pokoju wpadła zaryczana Kate.
Z - Co się stało.
K - Jel ona walczy o życie - wybuchnęła płaczem, a w moich oczach pojawiły się łzy. Podniosłem swoje dupsko z kanapy i poszedłem do Nialla do pokoju. Tak jak myślałem blondynek brzdąkał na gitarze.
Z - Niall zaopiekujesz się nią - chłopak spojrzał na mnie i się przestraszył.
N - Stary co jest,
Z - Jewel ona jest .... ona jest w szpitalu - chłopak bez słowa podszedł do mnie i do małej i nas przytulił, po czym wziął Rose na ręce i posyłając w moją stronę delikatny uśmiech pokazał ręką drzwi abym leciał do miłości mojego życia. 
N - Leć.
Z - Dziękuje - wyszeptałem po czym szybko zbiegłem na dół i zakładając buty w locie chwyciłem kluczyki od samochodu i wybiegłem z domu. Wsiadłem do samochodu i z prędkością światła pojechałem do szpitala. Tam od razu skierowałem się do recepcji.
Z - Jewel MacKay gdzie ona jest.
P - Sala 12.
Z - Dziękuje - krzyknąłem i pobiegłem do jej sali. Przez okienko zobaczyłem jak moja mała piękność leżała blada na łóżku poprzyczepiana do miliona kabelków. Cichutko wszedłem i siadłem obok łapiąc jej zimną dłoń. Nagle do sali wszedł lekarz.
L - A pan co tu robi.
Z - Siedzę.
L - Nie o to mi chodziło, pan jest kimś z bliskich.
Z - Jestem, jestem jej chłopakiem - trochę skłamałem, ale lekarz tego nie wiedział.
L - Aha, a więc tak panna MacKay, ma silny uraz głowy i na razie jest w śpiączce, oprócz tego ma poobijane żebra i parę siniaków
Z - A kiedy się obudzi.
L - Kiedy uzna, że już czas - lekarz posłał mi uśmiech po czym podszedł do jakiegoś urządzenia popatrzył chwilę i wyszedł. Złapałem Jewel za rękę i zacząłem do niej mówić.
* dwa dni później oczami Jewel*
Nie wiem ile już leżę tak tu i nie mogę się poruszyć. Gdy Zayn przyszedł do mnie chciałam otworzyć oczy, ale nie mogłam. Kiedy powiedział, że mnie kocha i pocałował lekko w usta, chciałam zrobić to samo. Ale co z tego że chciałam jak moje ciało odmawiało posłuszeństwa. Teraz znów Zayn jest przy mnie i mówi, a ja chcę się do niego odezwać, ale nie mogę. Nagle poczułam mrówki na ręce. Aby się ich pozbyć próbowałam poruszać ręką. Za 3 razem udało mi się. Gdy to mi się udało, spróbowałam otworzyć oczy. Za parenastą próbą i to mi się udało. otworzyłam oczy, ale przez białe światło, które mnie oślepiło szybko je zamknęłam. Gdy ponownie je otworzyłam zobaczyłam piękne brązowe oczy pełne miłości i troski. Spojrzała na niego.
Z - Zaczekaj pójdę po lekarza - powiedział z uśmiechem i wstał z krzesełka.
J - Zaczekaj - wyszeptałam a chłopak zatrzymał się w półkroku - Też cię kocham Zayn - powiedziałam a chłopak z uśmiechem wbił się w moje usta, gdy oderwał się ode mnie poszedł po lekarza.

Rozdział dedykowany dla mojej małej marudy. Tak dla ciebie Kaczorku. Kocham cię siostrzyczko ;**
Zapraszam także na fairy-tail-with-me.blogspot.com

sobota, 30 marca 2013

Rozdział 9

Rano budzik obudził mnie równiutko o 9.30. Założyłam szlafrok i zeszłam na dół. Przygotowałam sobie na śniadanie duży kubek kawy i 2 tosty. Gdy zjadłam śniadanie popijając kawą poszłam na górę przygotować się. Szybko wskoczyłam pod prysznic i umyłam dokładnie swoje włosy i ciało. Po dokładnym wytarciu ciała założyłam czystą bieliznę i wsmarowałam w siebie czekoladowy balsam. Stanęłam przed lustrem i dokładnie wyszorowałam zęby po czym namalowałam delikatne kreski na oczach. Jako, że nie lubiłam makijażu zrobiłam tylko to. Włosy spięłam w koka, po czym ubrałam się w to.  Spojrzałam na zegarek i ze zdziwieniem zauważyłam, że jest już piętnaście po jedenastej. Szybko do torebki spakowałam potrzebne rzeczy i zamykając drzwi na klucz wyszłam z domu. Jako, że do kawiarni miałam 15 minut piechotką, postanowiłam się przejść. Po drodze zadzwoniłam do Malika, odebrał po 3 sygnałach.
Z - Halo - powiedział, a na dźwięk jego głosu moje serce przyśpieszyło.
J  - Hej chciałam się zapytać jak tam idzie ci opieka z tym potworkiem.
Z - A bardzo dobrze. Aktualnie siedzi na Niallu i wyjada jego żelki.
J - Mam nadzieję, że nie jest zły.
Z - On zły no coś ty sam je jej dał.
J - Ufff to dobrze.
Z - Jewel mam sprawę.
J - Jaką.
Z - Może nie sprawę, a pytanie.
J - Mów - powiedziałam i zastanawiałam się  co może chodzić.
Z - Możemy spróbować jeszcze raz. Ja nigdy nie przestałem cię kochać, nie wiem jak ty, ale ja chciałbym spróbować ponownie.
J - Jak wrócę to pogadamy, ale myślę, że możemy spróbować.
Z - Naprawdę, nawet nie wiesz jak się ciesze.
J  - Ja też, a teraz niestety muszę kończyć, ponieważ zaraz mam spotkanie.
Z - Powodzenia.
J - Nie dziękuje, aby nie zapeszyć. Do zobaczenia Zayn.
Z - Do zobaczenia Jel.
Rozłączyłam się z uśmiechem na twarzy. Weszłam do kawiarenki i zajęłam miejsce przy stoliku przy samiutkim oknie. Zaraz podeszła kelnerka po zamówienie. Zamówiłam sobie dużą Latte i czekałam na kobietę z którą miałam się spotkać. Za piętnaście dwunasta weszła do kawiarenki. Gdy mnie zobaczyła z uśmiechem podeszła do mnie.
K - Przepraszam czy pani Jewel MacKay.
J - Tak miło mi - podniosłam się i podałam jej rękę.
K - Karine Devlin.
Siadłyśmy. Zaraz pojawiła się kelnerka.
Kel. - Co podać.
J - Ja poproszę jeszcze jedno Latte.
K - Małą czarną bez cukru.
Kel - Się robi - posłała nam uśmiech i odeszła. Zaraz przyniosła nam zamówienie. Gdy odeszła Karine zaczęłam mówić.
K - A więc tak mamy dla ciebie propozycję, abyś pracowała w domu.
J - Ale co bym miała robić.
K - Odpisywać na mejle, pisać rady oczywiście drogą mejlową i pisać 2 opowiadania tygodniowo.
J - Cóż to nie wydaje się trudne.
K - Pani siostra zaznaczyła aby pani pracowała w domu, więc wybraliśmy dla pani te zajęcia.
J - Oczywiście.
K - I jak zgadza się pani.
J - Tak oczywiście, że tak.
K - Może się pani jeszcze zastanowić. Tutaj zostawiam informacje o zarobkach, a tutaj jest umowa. Kiedy się pani zdecyduje proszę o kontakt.
J - Myślę, że nie będzie  to potrzebne ponieważ już to podpiszę,
K  - Dobra decyzja - uśmiechnęła się do mnie i podała mi długopis. Szybko przeczytałam umowę, po czym ją podpisałam.
J - Kiedy zaczynam.
K - Może od następnego tygodnia.
J - Doskonale.
K - To ja lecę, ponieważ mam jeszcze jedno zebranie. Do widzenia - dopiła szybko kawę i wyszła z kawiarni, poprzednio jeszcze zapłaciwszy. Dopiłam spokojnie swoją kawę i zapłaciłam. Później poszłam do galerii handlowej gdzie kupiłam Rose prezent. Taki od serca. Mój wybór padł na to. Z zapakowanym wisiorkiem poszłam do domu. Tam szybko przebrałam się w to i zjadając przelotem jogurt wzięłam rzeczy i wsiadłam do samochodu. W połowie drogi rozpadał się deszcz. Nagle mój telefon zaczął dzwonić. Spojrzałam na wyświetlacz i zobaczyłam : Zayn <3. Szybko odebrałam.
J - Tak.
Z - Hej już wracasz.
J - Coś się stało.
Z - Nie nic tylko tak się pytam.
J - Jeszcze jakaś godzinka i powinnam być.
Z - To dobrze, akurat zdążysz na kolacje.
J - Ooo jak miło.
R - Zayn z kim rozmawiasz.
Z - Z mamusią skarbie.
R - A mogę.
Z - No pewnie - podał jej chyba telefon gdyż zaraz rozległ się głos małej.
R - Mamo tęsknie.
J - Skarbie za godzinkę będę.
R - Uważaj na siebie proszę.
J - Zawsze uważam, a teraz kochanie mnie posłuchaj. Zawsze będę przy tobie i nigdy cię nie opuszczę choćby nie wiem co. Zapamiętaj te słowa. Kocham cię córeczko.
R  - Ja ciebie też mamo.
J - Podasz do telefonu Zayna.
R - Tak - podała mu słuchawkę.
Z - Tak.
J - Chcę żebyś to wiedział Zayn.
Z - Ale co.
J - Kocham cię. - już chciałam się rozłączyć, ale usłyszałam szept chłopaka.
Z - Ja ciebie też - rozłączyłam się i skupiłam na drodze. Gdy już byłam prawie w Bradford, deszcz wzmógł się i dołączyły do tego jeszcze grzmoty. Nawałnica normalnie. Cała moja uwaga skupiona była na drodze. Nagle oślepiły mnie światła, a później rozległ się pisk i huk. Ostatnie co pamiętam to ból i ciemność. 


A więc tak chciałabym wam życzyć z całego serduszka Wesołych i śmiesznych świąt Wielkanocnych, aby na waszym stole nie zabrakło uroczego baranka i zajączka z czekolady. Bardzo mokrego Śmingusa Dyngusa i wesołego Prima Aprilisa. Jednym słowem Wesołych Świąt moi drodzy.
A tak jeszcze z ogłoszeń parafialnych to zapraszam na moje inne blogi.
love-fun-joy.blogspot.com i fairy-tail-with-me.blogspot.com. Pozdrawiam i Kocham ;**

piątek, 29 marca 2013

Rozdział 8

Postawiłam małą w kuchni i dałam jej w rączkę karton soku jabłkowego.
J - Skarbie zaniesiesz do ogrodu.
R - Pewnie mamo.
J - Leć pobaw się skarbie - pocałowałam ją w czółko i mała w podskokach wybiegła do ogrodu. Ja siadłam przy blacie i oparłam głowę na rękach. Nagle do kuchni wleciał Zayn.
Z - Dlaczego mi nie powiedziałaś.
J - A co miałam ci powiedzieć - podniosłam na niego wzrok - Cześć Zayn poznaj to nasza córeczka. Ups zapomniałam ty miałeś mnie w dupie i wybrałeś karierę.
Z - Gdybym tylko wiedział.
J -To co. Teraz nie czas na gdybania.
Z - Ale.
J - Ale co. Co się stało się nie odstanie. Nie zabronię ci spotykania się z córką jeśli będziesz chciał, a teraz przepraszam - wstałam i próbowałam wyjść, ale nie umożliwiły mi to jego dłonie, które przyciągnęły mnie do siebie, po czym Malik wbił się w moje usta. Gdy oderwał się ode mnie spojrzał na mnie smutno.
Z - Nigdy o tobie nie zapomniałem. Żałowałem że wybrałem karierę, ale pomogli mi się otrząsnąć z tego moi przyjaciele.
J - Przepraszam - wybiegłam z kuchni z płaczem po czym pobiegłam do siebie do pokoju. Zsunęłam się po zamkniętych drzwiach, a łzy leciały mi ciurkiem. Gdy się opanowałam poszłam do łazienki i obmyłam twarz zimną wodą. Ogarnięta zeszłam na dół. Wzięłam tort z lodówki i śpiewając Harry Birthday wyszłam do ogrodu. Wszyscy dołączyli do mnie ze śpiewem. Postawiłam tort przed jubilatką.
J - A teraz kochanie pomyśl życzenie i zdmuchnij świeczki - Rose zamknęłam oczka i zdmuchnęłam świeczki. Szybko pokroiłam tort i rozdałam wszystkim. Nagle mój telefon zaczął dzwonić. Odeszłam kawałek i poszłam odebrać. Dzwonił numer zastrzeżony.
J - Halo - powiedziałam niepewnie.
G - Pani Jewel MacKay.
J - Tak, przy telefonie.
G - Dostaliśmy pani opowiadania i chcielibyśmy zawiadomić panią, że zostaną one opublikowane w gazecie, a także chcielibyśmy pani zaproponować pracę  redakcji.
J - Ale ja nic nie wysyłałam.
G - A to już inna sprawa, ale nie zmienia to faktu, że opowiadania zostaną umieszczone i chcielibyśmy się spotkać jutro z panią o 12 w kawiarni "Lotos" aby omówić warunki umowy.
J - Dobrze będę - powiedziałam zszokowana - do widzenia.
G - Do widzenia - zszokowana podeszłam do rodziny i oskarżycielsko spojrzałam na Katy.
J - KK ja wiem że to ty - powiedziałam a ona się wyszczerzyła.
K - Opublikują to.
J - Tak.
K - O yeah - krzyknęła a wszyscy spojrzeli na nią jak na wariatkę. - No co cieszyć się już nie wolno - powiedziała i zrobiła się czerwona, a my się zaśmieliśmy. 
Przyjęcie udało się doskonale. Rose pewnie śpi jak zabita. Cały jutrzejszy dzień spędzi z Zaynem i chłopakami, a ja aktualnie siedzę przed kierownicą i jadę z powrotem do Londynu, aby jutro iść na spotkanie w sprawie pracy. Chodź wydaję mi się to bez sensu gdyż iż i ponieważ pracę już mam jako stylistka 1D. Zmęczona po dojechaniu do domu od razu położyłam się spać, aby jutro rano wstać ;D.

Witam was przybysze z Kosmosu lub innych Galaktyk. Rozdział miał być już wczoraj, ale coś mi wypadło. Przepraszam, ze durny, głupi nudny i krótki, ale po prostu mam za dużego lenia, aby pisać. Żarcik. A tak z innej paki zapraszam was także na mojego innego bloga fairy-tail-with-me.blogspot.com i jak macie ochotę możecie mnie pytań na asku http://ask.fm/marta9918. A teraz koniku wio do Nibylandii.

środa, 27 marca 2013

Rozdział 7

Podjechałam pod dom i ze zdziwieniem zauważyłam, że w starym domu Malików ktoś mieszka. Zdziwiona wzięłam tort z siedzenia i poszłam do domu. Wstawiłam ciasto do lodówki, a sama poszłam zapytać się mamy o sąsiadów. Znalazłam ją w salonie. Siadłam obok niej na kanapie.
J - Mamo.
M - Tak? - podniosła wzrok na mnie.
J - Kto mieszka w starym domu Malików.
M - Jak to kto Malikowie wrócili do Bradford.
J - Co - zapytałam piskliwym głosem, a mama zaśmiała się. Naszą rozmowę przerwała Rose która wbiegła do salonu i wtuliła się we mnie.
R - Chodź się pobawić - powiedziała z uśmiechem, a ja jak to ja, posłałam mamie przepraszający uśmiech i wyszłam z małą do ogrodu. Ze śmiechem zaczęłyśmy się ganiać po trawie. Nagle zza płota dostrzegłam jakieś 3 pary oczu. Zdziwiona stanęłam w miejscu a Rose korzystając z mojej nieuwagi wtuliła się we mnie. Wzięłam ją na ręce i podeszłam do płota. Obserwującymi okazały się 3 dziewczyny w wieku 20, 12 i 8 lat.
J - Hejka, jak widzę nowe sąsiadki - powiedziałam ze śmiechem. Od razu poznałam te dziewczyny, bo jakże inaczej. Były to siostry Zayna.
D - Można tak rzec - powiedziała - A ty kim jesteś.
M - Jewel córeczko chodź się szykować - krzyknęła mama wychodząc na podwórko.
D - Ciocia Kristi.
M - Cześć słoneczka - powiedziała z uśmiechem, a ja przeprosiłam grzecznie i poszłam z małą do domu szykować się na imprezę urodzinową. Wykąpałam się razem z małą po czym ubrałam się tak,  a Rose ubrałam w to. Na nóżki założyłam sandałki a jej włosy spięłam w koczka. Wzięłam ją na ręce i zeszłyśmy na dół. Goście już czekali w ogrodzie. Posadziłam ją  na krzesełku, pośród innych dzieci, a sama poszłam do dorosłych. Nagle do ogrodu weszli rodzice Zayna, w asyście 3 dziewczyn i 5 klownów. Patricia i Yaser ruszyli w naszą stronę.
P - Jewel słonko - podeszła i się do mnie przytuliła, tak samo zrobił tata Zayna - Miło cię widzieć.
J - Mi również - wymusiłam uśmiech.
Nagle podbiegł do mnie z płaczem Rose. Wzięłam ją na ręce i wytarłam jej oczko.
J - Co się stało.
R  - Te Klowny - powiedziała i jej oczy zaczęły napływać łzami.
J - Nie bój się już - przytuliłam ją mocno.
Y - Widzę, że jak ty boi się klownów - zaśmiał się, a Ro podniosła główkę.
R - To mama też się boi klownów - zapytała patrząc mu w oczy.
P - tak - zaśmiała się, a  Yaser spojrzał na mnie.
Y- Czy to nasza wnuczka - zapytał wprost a ja spojrzałam na swoje buty.
M- czemu tak sądzisz.
Y- ponieważ ma ocZy Zayna.
J- Tak to jego córka - powiedziałam i wyszłam z ogrodu.
Z - Ale jak to - zapytał jeden z klownów, w którym rozpoznałam Zayna.

Rozdział dupny jak zawsze. Zastanawiam się czy tego nie rzucić, a po za tym mam pytanie. Mam wstawiać piosenki czy nie bo nie wiem czy chcecie choć trochę poznać to czego ja słucham.

piątek, 22 marca 2013

Rozdział 6

Po godzinie zachciało mi się pić więc zeszłam na dół. Chłopcy szykowali się do wyjścia.
J - Już idziecie.
Lou - Niestety musimy, za godzinkę wyjeżdżamy.
J - Hmm no cóż miejmy tylko nadzieję, że się jeszcze spotkamy.
Li - Też mamy taką nadzieję - Malik spojrzał na mnie smutno, ja szybko odwróciłam wzrok. Przytuliłam wszystkich na pożegnanie, Kat i Ro zrobiły to samo. Chłopcy wyszli, a my powróciłyśmy do normalnego trybu życia. 
7 Sierpnia 
KK i Chris już wczoraj pojechali do Bradford. My z Rose właśnie mamy wyjeżdżać z domu. Dlaczego? Jako, że jutro Rosemarie ma swoje 2 urodziny to postanowiliśmy, że wyprawimy je u mamy. Poprawiłam bluzkę. i wzięłam małą na ręce. Nasze bagaże już siedziały w bagażniku auta. Zamknęłam szybko drzwi od domu i pozapinałam małą w foteliku na miejscu pasażera, przy kierowcy. Gdy już Ro była zapięta zamknęłam drzwi i sama siadłam na fotelu kierowcy. Cichutko włączyłam radio i ruszyłam. Rose usnęłam w trakcie drogi, a ja skupiłam się na prowadzeniu. Po około 5 godzinach jazdy stanęłam na podjeździe domu w Bradford. Zegarek wskazywał godzinę 22.15. Delikatnie wyjęłam małą z fotelika i zaniosłam do domu. Położyłam ją do łóżka w pokoju, który mama jej przygotowała a sama poszłam po bagaże. Nie witałam się z nikim, gdyż wszyscy już spali. Cicho wniosłam bagaże do mojego dawnego pokoju i sama przebierając się w piżamę poszłam spać. 
Rano obudziłam się wraz z promieniami słonecznymi, czyli coś koło godziny 5 rano. Jako, że spać mi się odechciało poszłam do łazienki na poranną toaletę. Ubrałam się w to i czesząc włosy w warkocza zeszłam na dół. Mama już siedziała w kuchni i piła poranną kawkę.
J - Cześć mamuś - podeszłam do niej i mocno się do niej przytuliłam.
M - Cześć córuś, chcesz coś na śniadanie.
J - Nie, mam pytanie od której Joe na otwartą cukiernię.
M - Od 5, a co.
J - Bo się umówiłam, ze u niego tort upiekę dla małej. Tylko jest problem.
M - Jaki?
J - Nie mogę jej zabrać ze sobą.
M - My się nią zajmiemy,
J - Okej, to ja może pojadę już go piec i wcześniej wrócę.
M - Bez śniadania się nie ruszysz - zaśmiałam się i chwyciłam w locie tosta i wyszłam z domu. Podjechałam samochodem pod cukiernię i witając się z Joe poszłam piec tort po 3 godzinach małe dzieło sztuki było ukończone. Wyglądało ono tak:
Spakowałam go do samochodu i pojechałam w stronę domu.

niedziela, 17 marca 2013

Rozdział 5


Wstałam gdzieś koło godziny 5.30. Nie wiem czemu, ale odechciało mi się spać. Jako, że wszyscy jeszcze spali, postanowiłam pójść rano do piekarni i zrobić wszystkim śniadanie. Podniosłam się z łóżka i poszłam się ubrać. Związałam szybko włosy w kucyk i zabierając portfel i telefon wyszłam z domu. W piekarni kupiłam świeże pieczywo i w drodze powrotnej weszłam jeszcze do supermarketu bo pieczarki, szynkę, ser i cebulę. Gdy zakupy były zapłacone wróciłam do domu. Tam włączyłam sobie muzykę na słuchawkach i zaczęłam przygotowywać mini zapiekanki na bułkach. W międzyczasie podśpiewywałam sobie i tańczyłam. Gdy pierwsza porcja była w piekarniku zaczęłam gotować kakao. Gdy całe śniadanie było gotowe poszłam ich pobudzić. Najpierw poszłam do Katy, tamta już nie spała tylko gadała z Niallem. Zaraz zaraz czekaj z Niallem. Co on tu robi. Wzruszyłam tylko ramionami.
J  - Zapraszam na śniadanko.
K - Już idziemy - wyszłam z pokoju siostry i pukając po pokojach chłopaków krzyczałam, że śniadanie. Na koniec zostawiłam sobie pokój mojej księżniczki. Otworzyłam drzwi i na paluszkach podeszłam do łóżka. Pocałowałam małą w policzek, a ona otworzyła oczy, które są identyczne jak Zayna.
R - Co się stało mamusiu - powiedziała przestraszona ponieważ trochę się zamyśliłam.
J - Chodź na śniadanko - powiedziałam z uśmiechem biorąc ją na ręce. W jadalni już wszyscy siedzieli. Posadziłam małą na krzesełku i sama siadłam na drugim.
J - I co aż tak strasznie u nas było - zapytałam ze śmiechem i zaczęłam jeść bułkę.
Li - Nie właśnie, tak fajnie, przyjemnie - odpowiedział i się zarumienił, a ja się zaśmiałam. Nagle po domu rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi. Z uśmiechem poszłam otworzyć. Za drzwiami stał nikt inny jak mój brat Christopher.
C - Cześć siostrzyczko  -przytulił mnie mocno do siebie,a do moich oczu napłynęły łzy szczęścia.
K - JJ kto to - wydarła się, a ja pod nosem się zaśmiałam.
J - Chodź na śniadanie tylko ostrzegam mamy gości.
C - To może nie będę przeszkadzał,
J - Nie pierdziel tylko wchodź - zaśmialiśmy się i weszliśmy do jadalni. Zayn siedział tyłem do wejścia, więc nas nie zauważył. Nagle Rose zobaczyła Chrisa i podbiegła się przytulić krzycząc.
R - Wujek! - zaśmiałam się, a Zayn spojrzał na nowo przybyłego. Ze zdziwieniem spojrzał raz na mnie raz na Chrisa.
Z - Chris - zapytał ze zdziwieniem.
C -Cześć Malik - powiedział olewczo i siadł z małą na krzesełku.
Z - A więc to jednak ty - powiedział do mnie.
J -Nie wiem o co ci chodzi - udawałam głupią.
Z - Jewel mnie nie oszukasz, znamy się doskonale.
J - Raczej nie, może kiedyś mnie znałeś ale to się zmieniło.
Powiedziałam i wyszłam z pokoju i zaszyłam się w kąciku na poddaszu wyjmując zeszyt i pisząc kontynuacje opowiadania, które powoli zamieniało się w książkę.

Przepraszam wyszedł dupnie. Brak pomysłów, ale coś tam udało mi się naskrobać. Dedykuje ten rozdział moim Siostrzyczkom, dziewczyny tak chodzi o was. Kocham was ;**

czwartek, 14 marca 2013

Rozdział 4

Dziękuje za te miłe komentarze naprawdę, jak je czytałam łezka mi się w oku zakręciła. Dobra nie będę już was trzymać w niepewności i idę pisać. A po za tym naprawdę to jest miłe czytać że to wam się podoba bo moim zdaniem talentu nie mam i byle co bazgrze zaśmiecając internet. Jesteście najlepsi Kocham was :**

Otóż Zayn spał przytulony do Rose na kanapie. Harry i Louis mieli kucyczki na włosach i make up na twarzy, a ubrani byli w stroje kąpielowe, Liam siedział i oglądał program kulinarny w miarę normalnym stanie jeżeli do normalnego stanu zaliczamy spódniczkę z trawy i biustonosz ten taki z kokosa jak na Hawajach a na szyj miał naszyjnik z kwiatków. Niall za to spał przytulony do misia, a ubrany był w dużego pampera, a w ustach trzymał smoczek. Spojrzałam z KK na siebie i zaraz obydwie miałyśmy na telefonie ich fotki. Zaśmiałam się pod nosem i poszłam po jakieś koce. Zaraz z nimi wróciłam i ich nimi okryłam. Katy poszła robić jakieś szkice, a ja zmęczona poszłam do kuchni zrobić sobie herbatę. Wzięłam kubek z parującym napojem i poszłam do kącika na poddaszu gdzie wyjęłam czysty zeszyt i zaczęłam pisać nowe opowiadanie. Nim się obejrzałam zegarek wskazywał godzinę 19.30. Zebrałam rzeczy z ziemi i schowałam do półeczki po czym zeszłam na dół. Chłopcy nadal spali w salonie razem z małą. Poszłam do kuchni przygotować jakąś kolację. Zrobiłam dużo kanapek z szynką i serem i każdemu po kubku herbaty. Poszłam do salonu i zaczęłam wszystkich budzić. Niemrawo spojrzeli na mnie.
J - Chodźcie kolacja gotowa.
Li  -To która godzina - powiedział przecierając zaspane oczy.
J - 20.
Lou - To my już zmykamy.
R - Już.
J - Po pierwsze bez kolacji was nie puszczę, a po drugie jest już ciemni więc zostajecie tutaj na noc.
N - Ale my się prawie nie znamy i zaprosisz obcych na noc.
J - Pomogliście mi z małą jak byłam u lekarza więc wam zaufałam i polubiłam was.
H -Awww - podeszli i się do mnie przytulili. Zayn wziął Rose na ręce i wszyscy razem siedliśmy w jadalni przy stole. Niall zaczął rozmawiać z KK. Gdy kolacja była zjedzona pokazałam im kto, gdzie śpi, po czym wzięłam małą na ręce i poszłam ją wykąpać. Po udanej zabawie w Piratki, położyłam małą w piżamce do łóżka.
R - Mamo a zagrasz mi kołysankę.
J - Jak zawsze kochanie - pocałowałam ją w czółko - kocham cię.
R - Ja ciebie też.
Podeszłam do fortepianu który stał w rogu i zaczęłam grać kołysankę, którą napisałam razem z Zaynem. Chociaż to zostało małej po ojcu. To, jego brązowe oczy i ta cała słodkość. Siadłam przy instrumencie i zaczęłam grać. (KLIK ). Nie zauważyłam nawet kiedy do pokoju wszedł Zayn, teraz jak zaczarowany stał w drzwiach. Gdy zakończyłam, zgasiłam światło i wyszłam z pokoju zamykając drzwi.
Z - Znam skądś tą melodię.
J - Nie możliwe - odwróciłam wzrok.
Z - Przypominasz mi kogoś.
J - Kogo.
Z - Dziewczynę którą rzuciłem, dla kariery ale nadal mocno kocham.
J - No cóż ja tą dziewczyną nie jestem - odeszłam i szepnęłam cicho do siebie - już nie. Szybko poszłam pod prysznic u siebie i w piżamie położyłam się spać, aby nabrać sił na jutrzejszy dzień.


środa, 13 marca 2013

Rozdział 3

Poszliśmy z Harrym na górę do pokoju małej, a tam co zobaczyliśmy wyryło nam się na zawsze w pamięci. Chłopcy poprzebierani byli w moje i Katy sukienki, a Rose patatajała na Lou.
J - Rosemarie co to ma znaczyć - zapytałam złym głosem.
Lou - Nie krzycz na nią my się tylko bawimy.
J - Ja nie krzyczę.
Z - Krzyczysz - powiedział, a ja na te słowa po prostu wyszłam z pokoju i ze łzami w oczach zeszłam do kuchni. Zaczęłam przygotowywać obiad. Postanowiłam zrobić kotlety schabowe z ziemniakami i surówką z marchewki. Kiedy kroiłam marchewkę niechcący przejechałam sobie ostrym nożem po ręku. Z rany zaczęła lać się krew. Szybko wzięłam szmatkę i przyłożyłam do rany. Zawiązałam nieporadny opatrunek i nie przejmując się rozcięciem robiłam obiad dalej. Nagle ze szmatki zaczęłam kapać krew.
J - Jasna cholera - krzyknęłam i chwyciłam drugą szmatkę jednocześnie wycierając krew z blatu.
K - Co jest - zapytała KK która wpadła do kuchni.
J - Rozcięłam lekko rękę - powiedziałam i przytrzymałam się blatu bo lekko zakręciło mi się w głowie.
K - Pokaż - rozwinęłam rękę ze szmatki i jej pokazałam. Rozcięcie było głębokie i widać było kawałek kości. - to ma być lekkie skaleczenie jedziemy do szpitala.
J - Nie.
K - Musisz.
J - Jedyne co muszę to zajmować się małą teraz.
K - Niall - wrzasnęła. zaraz chłopak jak posłuszny piesek przybigł do kuchni.
N - Co jest.
K - Przypilnujecie chwilę Rose.
J - Nie.
N - Tak a co jest.
K - Ta sierota sobie rękę rozcięła.
N - Pokaż.
J - Ja nie tokarz - niechętnie pokazałam mu dłoń, na co on od razu cały blady odskoczył.
N - Tam widać kość - pisnął i z krzykiem pobiegł na górę. Zaraz zbiegł Liam i Harry .
H  - Co się stało Niallowi.
J- Nic.
K - Popilnujecie małej my zaraz wrócimy.
Li - No dobra.
Kat złapała mnie pod ramie i zaprowadziła do samochodu. Tam zapięłam mi pasy, na co ja ją wyśmiałam i powiedziałam że kaleką nie jestem. Szybko podjechaliśmy pod szpital i godzinę później wyszłam z 7 szwami na ręce. Jak najszybciej wróciłyśmy do domu. Tam zastałyśmy niecodzienny widok. Otóż......

poniedziałek, 11 marca 2013

Rozdział 2

Rano obudziło mnie skakanie po łóżku. Z uśmiechem otworzyłam oczy i ujrzałam parę brązowych oczu należących do mojej córeczki.
J - I co teraz mam z tobą Potworku zrobić - zapytałam się ze śmiechem i zaczęłam ją łaskotać, na co mała zanosiła się śmiechem.
K - Jel zaraz Paul po projekt ogrodu przyjedzie - wrzasnęła na cały dom.
J - Zaraz zejdziemy - odkrzyknęłam - pomożesz mi wybrać ubrania - zapytałam się małej, na co ona złapała mnie za rękę i pociągnęłam w stronę garderoby. Tam razem wybrałyśmy ten zestaw. Wróciłyśmy do sypialni.
J - Poczekasz tu na mamę zaraz przyjdę - powiedziałam do małej i szybko poleciałam do łazienki się przebrać. Włosy związałam szybko w warkocza i wróciłam do małej, która bawiła się poduszką. Wzięłam ją na ręce i zeszłyśmy na dół. Tam już stał Paul, ale nie sam. Razem z nim byli chłopcy z One Direction.
J - To jesteśmy w dupie - szepnęłam pod nosem.
R - Wujek  -wrzasnęła i zaczęłam się wyrywać. Szybko ją puściłam a ona poleciała do Paula, na co on wziął ją na ręce. 
K - Paul już ci daje te projekty - powiedziała wchodząca KK.
H - To wasza siostra - zapytał się nas.
P - A właśnie chłopcy poznajcie moją chrześniaczkę Rosemarie - pokazał na nią a ona się zarumieniła.
R - Mamo dlaczego oni się na mnie tak patrzą - zapytała się chowając w koszule Paula.
Li - To twoje dziecko  -zwrócił się do Kat.
J - Nie moje - powiedziałam, a Harry spojrzał na mnie przepraszającym wzrokiem. - a teraz Robaczku chodź jeść - wzięłam małą na ręce i poszłyśmy do kuchni. Tam zaczęłam smażyć naleśniki, a Rose malowała w tym czasie. Nagle do kuchni wszedł Zayn.
Z - Przepraszam ale czy mogę z wami posiedzieć, bo tamci oglądają te projekty.
J - Ja nie mam nic przeciwko, a ty Rose.
R - Nie, chodź - poklepała miejsce obok siebie na co Malik uśmiechnął się i siadł. 
Z - Co tam rysujesz.
R - Mojego wymarzonego tatusia - powiedziała a ja na te słowa zamarłam. Szybko się otrząsnęłam i podałam Zaynowi szklankę soku jabłkowego.
Z - Dzięki.
J - Nie ma za co.
Powróciłam to smażenia masy naleśnikowej. Gdy usmażyłam już wystarczającą ilość zwróciłam się do Zayna.
J -Zjesz z nami.
Z - Nie chcę robić kłopotu.
J - Czyli zjesz.
Rozłożyłam 3 talerze i dałam im naleśniki. Zajadając się nimi zaczęliśmy żartować. Nagle do kuchni wszedł zespół, Katy i Paul.
Lou - Malik idziemy.
R - Już - zrobiła smutną minkę.
Li - Chyba że chcesz abyśmy zostali.
N - Jak twoja mama i ciocia nie mają przeciwwskazań.
R - Mamo ciociu - zrobiła minkę jak kot ze Shrecka i nie zostało nam już nic innego jak jej ulec.
J - Możecie zostać.
Lou - O yeah - zaśmiałam się pod nosem. Zaraz mała porwała chłopaków i Katy do jej pokoju. Paul musiał już iść, ale w kuchni został Harry.
H - Bo ja chciałem cię przeprosić.
J - Nie chcę litości.
H - Nie po prostu miałem wczoraj zły dzień i się wyżywałem na tobie przepraszam - spuścił głowę.
J - Wybaczam - podeszłam do niego i go przytuliłam - a teraz chodź do reszty.

Rozdział specjalnie pisany dla Pierniczka, ale dedykacja dotyczy również Misi i Robaczka ;P

Rozdział 1

Wczoraj przeprowadziłyśmy się do nowego domu. Mam nadzieję, że uda nam się życie tutaj.
K - JJ pośpiesz się za 30 minut musisz być na miejscu. - wrzasnęłam moja siostra a ja po raz ostatni spojrzałam na siebie i poprawiając kucyka, wyszłam z pokoju i weszłam do salonu. Tam zastałam małą oglądającą bajki i Katy czytającą książkę. Podeszłam do małej  i pocałowałam ją w czoło.
J - Kocham cię skarbie.
R - Ja ciebie też mamusiu - powiedziała i pocałowała mnie w policzek. Pożegnałam się z siostrą i wsiadłam do samochodu kierując się w stronę areny gdzie ma odbyć się koncert moich pracodawców. Nie miałam zaszczytu jeszcze ich poznać. Mam tylko nadzieję, że nie będą zadufani. Podjechałam pod arenę, gdzie aż roiło się od fanek. Zaparkowałam od zaplecza na parkingu i przez tylne wejście weszłam do garderoby tych chłopców. Zastał mnie tam hmm nietypowy widok. 4 chłopaków w samych bokserkach bijących się o żelki. Zapowiada się interesująco. 
J - Ekhemm przepraszam, że przeszkadzam, ale chyba czas was ogarnąć.
H - A ty niby kim jesteś?
J - Nową stylistką  - powiedziałam a tamten mopiszcz zjechał mnie od góry do dołu wzrokiem.
H - Jak na stylistkę masz dziwny gust.
J - Dobra koniec pogaduszek muszę was przyszykować.
Li - A tak w ogóle to się nie przedstawiliśmy, Liam jestem - podał mi rękę a co ja się uśmiechnęłam i podałam moją dłoń. Pocałował mnie w nią i przepuścił teraz uroczego blondynka.
N - Niall - uścisnął moją dłoń.
Lou - Louis Tommo Tomlinson - wyszczerzył się brunet i mnie przytulił.
H - Harry Styles - powiedział z wyższością i niechętnie uścisnął moją dłoń.
J - A ja JJ jestem - powiedziałam z małym uśmieszkiem. Stanęłam za krzesłem i czekałam aż któryś siądzie.
J - No to który pierwszy.
Li - Ja mogę - usiadł a ja zaczęłam go szykować. Nagle rozległ się głos loczka.
H - To ile już sypiasz z Paulem że załatwił ci pracę - na te słowa w moich oczach pojawiły się łzy a grzebień wypadł z rąk. Do pokoju ktoś wszedł.
P - JJ kochanie - podszedł i mnie mocno przytulił - spojrzałam na loczka uśmiechał się zwycięsko.
J - Cześć wujku - wyszeptałam i powróciłam do szykowania Liama. Chłopak spojrzał na mnie i posłał mi uśmiech.
Z - Paul widziałeś moją koszulkę - do garderoby wszedł dobrze znany mi Mulat bez koszulki. Zacisnęłam zęby i zaczęłam szykować Nialla. Gdy już wszyscy zostali przygotowani nawet mój Zayn. Sorry poprawka on już nie jest mój. Na szczęście mnie nie rozpoznał. Do koncertu chłopców zostało 30 minut, a mój telefon zaczął dzwonić. Spojrzałam na wyświetlacz: "Kaczorek <3". Wyszłam z garderoby w celu odebrania, za mną wyszedł Harry.
J - Słucham.
K - Mała chce ci dobranoc powiedzieć.
J-  Dobrze .
R - Dobranoc mamusiu i pamiętaj kocham cię.
J - Ja ciebie też kocham - na te słowa Loczek zrobił wielkie oczy. Mała oddała telefon Katy,a Harry wlazł do garderoby.
J - I jak grzeczna jest.
K - Jest jak aniołek.
J -Ta chyba z różkami.
K - Nie martw się radzimy sobie.
J - No dobra.
K - Dobra kończę i idę ją spać położyć.
J - Papa.
Rozłączyłam się i weszłam do garderoby. Chłopcy wyszli zza kulisy, a ja z nudów zaczęłam sobie szkicować. Po koncercie chłopcy radośni wpadli do garderoby.
N - To co teraz After Party.
H - A jak - przybił sobie piątkę z Malikiem.
Lou - JJ idziesz z nami.
J - Przepraszam, ale nie mogę. Muszę wracać do domu.
H - A co chłopak nie pozwala ci iść do klubu - na te słowa wkurzona wzięłam torbę i wyszłam z tego pokoju. Szybko wsiadłam do samochodu i pojechałam do domu. Po cichu weszłam do pokoju małej i pocałowałam ją w czółko. Po czym zmęczona poszłam spać u siebie.

niedziela, 10 marca 2013

Prolog

31.12.2009/01.01.2010
Pocałowałam namiętnie go w usta i pociągnęłam do siebie na łóżko. W domu byliśmy sami. Nasze języki zaczęły walczyć o dominacje, a moja jak i jego koszulka poleciały w powietrze udając spadochrony. Posadził mnie sobie na kolana i pocałował namiętnie w usta równocześnie rozpinając mi biustonosz. Swoje pocałunki zaczął kierować coraz niżej, aż doszedł do twardych już sutków masując je delikatnie językiem. Położył mnie wygodnie na poduszkach, a sam schodził coraz niżej. Dłużej zatrzymał się na moim pępku, gdzie zaczęłam się śmiać ponieważ miałam straszne łaskotki. Wyszczerzył ząbki w moją stronę i dorwał się do guzika moich spodenek. Zaraz i one poleciały hen daleko. Poprzez cienki materiał majtek zaczął masować moją kobiecość, kiedy zaczynały mu przeszkadzać zdjął i je. Teraz jego pocałunki wylądowały tak. Liżąc i ssąc moją łechtaczkę wsunął we mnie swoje dwa palce. Jedyne co mi pozostało to ciąganie go za włosy. Gdy już doprowadził mnie do białej gorączki odsunął się ode mnie i namiętnie pocałował jednocześnie dając mi do spróbowania moich soków. Przekręciłam nas że to teraz ja byłam na górze i pocałunkami skierowałam się do wybrzuszenia jego spodni. Szybko się ich pozbyłam tak samo jak czarnych bokserek. Wzięłam jego Kolegę do ręki i zaczęłam poruszać w górę i w dół. Potem dołączyłam mój język liżąc główkę jego członka. Chłopak czując, że zaraz dojdzie odsunął się ode mnie i przekręcił, tak że znów wylądowałam na dole. Cały czas patrząc mi  w oczy wszedł we mnie. Z moich ust wyrwał się cichy jęk. Nasze ciała zaczęły się poruszać. Kiedy obydwoje doszliśmy w tym samym czasie zmęczeni, założyliśmy tylko bieliznę i położyliśmy się spać.

Teraz 02.08.2012
I kto by pomyślał, że ten którego kochałam i nadal kocham zostawi mnie dla kariery. Nawet nie wie, że tamtej pamiętnej nocy poczęliśmy naszą córeczkę. Dzięki rodzinie mogę normalnie żyć i się rozwijać. Akurat wraz z KK i Rose jedziemy do Londynu gdzie zamieszkamy. Dzięki Wujkowi Paulowi zdobyłam pracę jako stylistka jakiegoś zespołu. A Zayna Malika ojca Rosemarie nie widziałam od 2 lat.

Bohaterowie


Jewel Jade MacKay - Wesoła 19-latka, która nie boi się stawiać czoła problemom. Kocha żelki i słodycze. Kiedyś chciała śpiewać i tańczyć, ale teraz stara się robić wszystko co najlepsze dla jej córeczki. Urodzona 03.03.1993

Katherine Katniss MacKay - siostra bliźniaczka JJ. Jewel nazywa ją KK. Pomaga w opiece nad Rose. Pięknie maluje i szkicuje. W przyszłości chce zostać projektantką wnętrz, ogrodów lub ciuchów.
Rosemarie Ruth MacKay - ur. 08.08.2010 r. - wesoła 2 - latka. Kocha się śmiać i dokuczać wujkowi. Uwielbia bajki Disney'a i Kubusia Puchatka. Córeczka Jewel. Chrześnica KK i Paula Higginsa.
Christopher Adam MacKay - 26-latek. Pracuje jako fotograf i w wytwórni muzycznej. Kocha swoje siostry i siostrzenicę. Stara się pomagać rodzinie. Na razie samotny.


One Direction:
Liam James Payne
Louis William Tomlinson
Zayn Javvad Malik
Niall James Horan
Harry Edward Styles