J - I co teraz mam z tobą Potworku zrobić - zapytałam się ze śmiechem i zaczęłam ją łaskotać, na co mała zanosiła się śmiechem.
K - Jel zaraz Paul po projekt ogrodu przyjedzie - wrzasnęła na cały dom.
J - Zaraz zejdziemy - odkrzyknęłam - pomożesz mi wybrać ubrania - zapytałam się małej, na co ona złapała mnie za rękę i pociągnęłam w stronę garderoby. Tam razem wybrałyśmy ten zestaw. Wróciłyśmy do sypialni.
J - Poczekasz tu na mamę zaraz przyjdę - powiedziałam do małej i szybko poleciałam do łazienki się przebrać. Włosy związałam szybko w warkocza i wróciłam do małej, która bawiła się poduszką. Wzięłam ją na ręce i zeszłyśmy na dół. Tam już stał Paul, ale nie sam. Razem z nim byli chłopcy z One Direction.
J - To jesteśmy w dupie - szepnęłam pod nosem.
R - Wujek -wrzasnęła i zaczęłam się wyrywać. Szybko ją puściłam a ona poleciała do Paula, na co on wziął ją na ręce.
K - Paul już ci daje te projekty - powiedziała wchodząca KK.
H - To wasza siostra - zapytał się nas.
P - A właśnie chłopcy poznajcie moją chrześniaczkę Rosemarie - pokazał na nią a ona się zarumieniła.
R - Mamo dlaczego oni się na mnie tak patrzą - zapytała się chowając w koszule Paula.
Li - To twoje dziecko -zwrócił się do Kat.
J - Nie moje - powiedziałam, a Harry spojrzał na mnie przepraszającym wzrokiem. - a teraz Robaczku chodź jeść - wzięłam małą na ręce i poszłyśmy do kuchni. Tam zaczęłam smażyć naleśniki, a Rose malowała w tym czasie. Nagle do kuchni wszedł Zayn.
Z - Przepraszam ale czy mogę z wami posiedzieć, bo tamci oglądają te projekty.
J - Ja nie mam nic przeciwko, a ty Rose.
R - Nie, chodź - poklepała miejsce obok siebie na co Malik uśmiechnął się i siadł.
Z - Co tam rysujesz.
R - Mojego wymarzonego tatusia - powiedziała a ja na te słowa zamarłam. Szybko się otrząsnęłam i podałam Zaynowi szklankę soku jabłkowego.
Z - Dzięki.
J - Nie ma za co.
Powróciłam to smażenia masy naleśnikowej. Gdy usmażyłam już wystarczającą ilość zwróciłam się do Zayna.
J -Zjesz z nami.
Z - Nie chcę robić kłopotu.
J - Czyli zjesz.
Rozłożyłam 3 talerze i dałam im naleśniki. Zajadając się nimi zaczęliśmy żartować. Nagle do kuchni wszedł zespół, Katy i Paul.
Lou - Malik idziemy.
R - Już - zrobiła smutną minkę.
Li - Chyba że chcesz abyśmy zostali.
N - Jak twoja mama i ciocia nie mają przeciwwskazań.
R - Mamo ciociu - zrobiła minkę jak kot ze Shrecka i nie zostało nam już nic innego jak jej ulec.
J - Możecie zostać.
Lou - O yeah - zaśmiałam się pod nosem. Zaraz mała porwała chłopaków i Katy do jej pokoju. Paul musiał już iść, ale w kuchni został Harry.
H - Bo ja chciałem cię przeprosić.
J - Nie chcę litości.
H - Nie po prostu miałem wczoraj zły dzień i się wyżywałem na tobie przepraszam - spuścił głowę.
J - Wybaczam - podeszłam do niego i go przytuliłam - a teraz chodź do reszty.
Rozdział specjalnie pisany dla Pierniczka, ale dedykacja dotyczy również Misi i Robaczka ;P
Dziękuję słonko... Ta mała jest słodka. Chcę mieć taką córeczkę ;*
OdpowiedzUsuńMisia :>
O jeju jeju jej :* Dziękuję Misiaczku :3 i chyba daruję ci tą przemowę
OdpowiedzUsuńJuz mi sie podoba ten blog. Jest boski. Czekam na next.:D
OdpowiedzUsuńPodoba mi się to opowiadanie ;p
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że nie długo pojawi się kolejny rozdział ;p
Eh... ciekawe co tam się wydarzy ;p