Rano obudził mnie dźwięk tłuczonego szkła. Ze zrywem godnym Supermana zerwałam się z łóżka i prawie spadając ze schodów zbiegłam na dół.
J - Komu zajebać za niszczenie mi kuchni - wrzasnęłam zła chwytając w ręce parasolkę.
N - Tylko nie bij proszę - powiedział skruszony Niall wychodząc z kuchni z kanapką w ręku.
J - Niall? - zmrużyłam oczy, żeby lepiej widzieć - Co ty do jasnej ciasnej Anielki robisz w mojej kuchni o godzinie - tu spojrzałam na zegarek na ścianie - 9 rano.
N - Nocuje u Eveline - krzyknął i szybko śmignął na górę.
J - Aha i wszystko jasne - mruknęłam odkładając parasolkę na miejsce i przechodząc do salonu. Tylko weszłam do salonu a już myślałam, że padnę na zawał. Na mojej kanapie leżał rozwalony jak gdyby nic Louis a obok niego siedział Tato. - To tylko głupi sen, to tylko sen - szeptałam pod nosem.
Lou - Ach siostrzyczko czy życie nie jest piękne - krzyknął radosny.
J - To tylko sen, głupi, poryty sen - mówiłam głośniej.
R - Nie to nie sen. Niestety - powiedział uśmiechając się - A teraz ubieraj się i jedziemy do nas poznać resztę rodzinki.
J - Nieee - krzyknęłam - To tylko poryty sen, zaraz może obok nas pojawi się Saito z Zero no Tsukaima.
Lou - Kto??
Nie to nie był żaden głupi ten. A szkoda. Teraz właśnie stoję pod drzwiami dużego jednorodzinnego domu i zastanawiam się czy wejść, czy użyć teleportacji. Ups nie mam takich mocy, więc pozostaje tylko wejść do środka.
Lou - Idziesz czy mam cię wnieść? - zapytał wychylając się zza progu domu.
J - Idę, idę - powiedziałam niepewnie i z miną jak na ścięcie głowy przekroczyłam próg domu. Nagle obok mnie pojawiła się jakaś ładna kobieta w towarzystwie 4 dziewczynek.
Jay - Ty pewnie jesteś Jewel, Louis i Richard wiele mi o tobie mówili.
J - Tak, to ja - powiedziałam niepewnie.
Jay - Ach gdzie ja mam głowę Jay Tomlinson mama Louisa.
J - Miło mi Jewel Hunter.
Jay - Poznaj to Lottie, Fizzy, Daisy i Phobe.
P - To prawda, że jesteś naszą siostrą - zapytała jedna z bliźniaczek.
J - Tak, chyba tak - powiedziałam nie wiedząc nawet sama co plotę.
C (Charlotte, Lottie) - Chodź musimy obgadać naszą rodzinę - wyciągnęła rękę i zaraz złapała mnie za nadgarstek i z pomocą Fizzy zaciągnęły mnie na górę.
UWAGA!!!!
Tutaj rozdział się kończy, ponieważ mam brak weny. Nie wiem co robić czy kończyć teraz czyli 10 rozdziałem, czy zawiesić na zawsze, czy zostawić tak jak jest. Swoją odpowiedź zaznaczcie w ankiecie.
Ninja bez opaski to jak kot bez ogona ;) (Zakończony)
piątek, 19 lipca 2013
środa, 3 lipca 2013
Rozdział 8
Obudziłam się sama w pokoju. No fakt chłopcy mieli jakąś tam próbę więc pewnie są na niej. Przeciągając się zeszłam na dół gdzie zastałam jedynie kartkę od Susan, ze pojechała do Maxa na Weekend. Extra cały dom tylko dla mnie. Zadowolona włączyłam wierzę i rozwaliłam ją na cały regulator. Tanecznym krokiem w rytm muzyki weszłam do kuchni i zaczęłam robić mini zapiekanki. Kiedy siedziały w piekarniku przypomniałam sobie o obecności Eveline. No właśnie swoją drogą to gdzie to zło się podziało. Z miną Puchatkowatego myśliciela zaczęłam pukać się w czoło, ale nic nie wymyśliłam. Potrząsając ramionami wyjęłam jedzenie z piekarnika i zaczęłam je pałaszować. Po zjedzonym posiłku wyłączyłam wierzę i ubierając buty wyszłam z domu. jednak po chwili zawróciłam się, uświadamiając sobie że mam na sobie ubranie w którym spałam. W trybie przyspieszonym pobiegłam na górę gdzie się przebrałam i jak tajfun wyleciałam z domu uprzednio go zamykając. Nucąc pod nosem "Here I am to Worship", ruszyłam w stronę cmentarza. Po drodze zatrzymałam się w kwiaciarni gdzie kupiłam mały bukiet konwalii. Z całym ekwipunkiem weszłam na teren cmentarza i skierowałam się w stronę grobu mamy. Kiedy tam doszłam przeżyłam wielki szok. Na ławeczce obok marmurowego pomnika siedział zapłakany mężczyzna. I to nie byle kto, tylko "mój" ojciec. Niepewnie stawiając kroki podeszłam bliżej.
J - Dzień dobry - szepnęłam w jego stronę i nie patrząc na nic położyłam bukiecik na grobie.
R - Córeczko- szepnął - Jesteś bardzo do niej podobna.
J - Wiem.
R - Z wyjątkiem - zaczął mówić spoglądając na mnie.
J - Z wyjątkiem oczu które odziedziczyłam po ojcu - dokończyłam zdanie za niego.
R - Dokładnie tak - uśmiechnął się lekko - Chcesz obok mnie usiąść.
J - Nie, ja przyszłam tylko na chwilkę - powiedziałam i już chciałam uciec kiedy on złapał mnie za rękę.
R - Pozwól mi siebie poznać, pozwól odnowić relacje - szepnął smutno.
J - No dobra - zgodziłam się niechętnie i usiadłam obok niego na ławce. - A więc co chcesz wiedzieć.
R - Najlepiej wszystko.
J - To zadawaj pytania a ja będę odpowiadać.
R - No dobra - zastanowił się trochę - Ulubiony kolor.
J - Różowy i niebieski - odpowiedziałam bez namysłu.
R - Kwiat.
J - Różowa i biała róża.
R - Hmm szczęśliwa liczba.
J - 9 .................. - Nawet nie zorientowaliśmy się kiedy zaczęło się ściemniać, a telefon Richarda zaczął dzwonić - Nie odbierzesz - zapytałam się kiedy zamiast odebrać siedział wpatrzony we mnie.
R - A tak, tak - otrząsnął się i odebrał dzwoniący telefon. Po chwili się rozłączył - Przepraszam córeczko, ale moja najmłodsza córka, a twoja siostra marudzi, że nie zaśnie bez bajki ode mnie.
J - Dobrze nie mam ci tego za złe - powiedziałam szczerze.
R - Jak chcesz możesz jechać z nami, w końcu poznasz swoją macochę i przyrodnie siostry.
J - Nie chcę robić zamieszania.
R - Nalegam.
J - Nie dzisiaj może jutro.
R - Jak chcesz - powiedział zawiedziony, ale po chwili zasłonił to uśmiechem - odwieźć cie do domu?
J - Nie przejdę się, a ty leć już - powiedziałam ze śmiechem. Tato posłuchał mnie i na pożegnanie całując mnie w czoło wyszedł z cmentarza. Posiedziałam jeszcze chwilę u mamy po czym wróciłam do domu i tam zamykając wszystko szczelnie poszłam spać.
J - Dzień dobry - szepnęłam w jego stronę i nie patrząc na nic położyłam bukiecik na grobie.
R - Córeczko- szepnął - Jesteś bardzo do niej podobna.
J - Wiem.
R - Z wyjątkiem - zaczął mówić spoglądając na mnie.
J - Z wyjątkiem oczu które odziedziczyłam po ojcu - dokończyłam zdanie za niego.
R - Dokładnie tak - uśmiechnął się lekko - Chcesz obok mnie usiąść.
J - Nie, ja przyszłam tylko na chwilkę - powiedziałam i już chciałam uciec kiedy on złapał mnie za rękę.
R - Pozwól mi siebie poznać, pozwól odnowić relacje - szepnął smutno.
J - No dobra - zgodziłam się niechętnie i usiadłam obok niego na ławce. - A więc co chcesz wiedzieć.
R - Najlepiej wszystko.
J - To zadawaj pytania a ja będę odpowiadać.
R - No dobra - zastanowił się trochę - Ulubiony kolor.
J - Różowy i niebieski - odpowiedziałam bez namysłu.
R - Kwiat.
J - Różowa i biała róża.
R - Hmm szczęśliwa liczba.
J - 9 .................. - Nawet nie zorientowaliśmy się kiedy zaczęło się ściemniać, a telefon Richarda zaczął dzwonić - Nie odbierzesz - zapytałam się kiedy zamiast odebrać siedział wpatrzony we mnie.
R - A tak, tak - otrząsnął się i odebrał dzwoniący telefon. Po chwili się rozłączył - Przepraszam córeczko, ale moja najmłodsza córka, a twoja siostra marudzi, że nie zaśnie bez bajki ode mnie.
J - Dobrze nie mam ci tego za złe - powiedziałam szczerze.
R - Jak chcesz możesz jechać z nami, w końcu poznasz swoją macochę i przyrodnie siostry.
J - Nie chcę robić zamieszania.
R - Nalegam.
J - Nie dzisiaj może jutro.
R - Jak chcesz - powiedział zawiedziony, ale po chwili zasłonił to uśmiechem - odwieźć cie do domu?
J - Nie przejdę się, a ty leć już - powiedziałam ze śmiechem. Tato posłuchał mnie i na pożegnanie całując mnie w czoło wyszedł z cmentarza. Posiedziałam jeszcze chwilę u mamy po czym wróciłam do domu i tam zamykając wszystko szczelnie poszłam spać.
wtorek, 2 lipca 2013
UWAGA!!!
Dzisiaj za namową Misi której z szczerego serca dziękuje, postanowiłam założyć nowego bloggera i napisać tam nowe opowiadanie. Od razu mówię tematyka nie dotyczy nikogo sławnego, tylko prostych ludzi z problemami jeśli jesteście ciekawi oto link: http://wybor-zycie-albo-smierc.blogspot.com/
sobota, 22 czerwca 2013
Rozdział 7
Obudziłam się w swoim łóżku przytulona do Zayna. WTF? O co chodzi z tego co pamiętam usnęłam na stole w kuchni. Czy mi się to przyśniło. Nie no tamci gadali o Potterze a ja odpłynęłam. Z miną wyrażającą więcej niż 1000 słów podniosłam swoje cielsko i chcąc wyjść z łóżka niechcący walnęłam śpiocha z łokcia.
Z - Co jest? - zapytał zaspany podnosząc się.
J - To ja się pytam co jest - powiedziałam patrząc na niego oburzona.
Z - No zasnęłaś. No to cię przeniosłem i chyba mi się przysnęło - podrapał się po głowie a ja strzeliłam Facepalm'a.
J - To ty nie zasypiaj wszędzie bo cię w dziecko wrobią - wstałam i przeciągając się zeszłam na dół, gdzie siedział jakiś obcy facet z chłopakami i Eveline. - Dzień dobry - powiedziałam zdziwiona.
R - Dzień dobry - odpowiedział nie patrząc na mnie - No chłopcy gdzie ten Zayn za 3 godziny macie próbę.
J - Aha manager - szepnęłam pod nosem i poszłam do kuchni po sok. Wróciłam do salonu gdzie siedzieli i opierając się o framugę piłam z butelki. Nagle do domu wpadła Susan.
S - Hej skarbie - cmoknęła mnie przelotnie w czoło - Eve już jest.
J - Yhym - powiedziałam ziewając.
S - A gdzie?
J - W salonie - powiedziałam a ona weszła się przywitać. Nagle stanęła jak zamurowana.
S - Wypieprzaj z mojego domu - powiedziała do mężczyzny który odwrócił się do niej przodem i posłał jej czarujący uśmiech.
R - Oh Susan jak miło cię widzieć - wstał i podszedł ją przytulić na co ciocia stała jak kłoda - Melisa też jest.
S - Powiedziałam coś.
E - Ciociu znasz go?
S - Niestety.
R - No tak pewnie mojego syna już też poznałaś znając ciebie i ten twój radar - powiedział i ponownie siadł na kanapie. - Ale z Mel z chęcią bym zagadał.
J - To się pan spóźnił - powiedziałam zła - Jak chce pan pogadać zapraszam pod ten adres - podałam mu karteczkę ze wskazówkami jak dojść do jej grobu - Mama nie żyje.
S - Jewel spokojnie idź na górę ochłonąć. Louis i ty Zayn - powiedziała do wchodzącego chłopaka - idźcie z nią.
Z - Sie robi pani Hunter - powiedział i wyprowadzili mnie z salonu.
J - To był nasz ojciec prawda - zapytałam się Louisa kiedy już byliśmy na górze.
Lou - Otóż to nie inaczej - powiedział kręcąc głową.
J- tępy chuj z niego i tyle.
Lou - Z grzeczności nie zaprzeczę - powiedział a my wybuchnęliśmy śmiechem.
J - Chcesz zobaczyć mamę? - zapytałam nagle.
Lou - A masz jej zdjęcia - zapytał z nadzieją.
J - Ooo tak - powiedziałam ze śmiechem i wyciągnęłam pudło z szafy pełne pamiątek i zdjęć. Zaczęliśmy je oglądać a ja opowiadałam historię z nim związaną. I tak minął nam dzień nawet nie wiem kiedy zasnęłam przytulona do chłopaków.
Przepraszam że krótki, ale weszłam dosłownie na 5 minut a teraz lecę malować paznokcie i szykować się powoli na bal bo do 16 zostało mało czasu. Papap.
Z - Co jest? - zapytał zaspany podnosząc się.
J - To ja się pytam co jest - powiedziałam patrząc na niego oburzona.
Z - No zasnęłaś. No to cię przeniosłem i chyba mi się przysnęło - podrapał się po głowie a ja strzeliłam Facepalm'a.
J - To ty nie zasypiaj wszędzie bo cię w dziecko wrobią - wstałam i przeciągając się zeszłam na dół, gdzie siedział jakiś obcy facet z chłopakami i Eveline. - Dzień dobry - powiedziałam zdziwiona.
R - Dzień dobry - odpowiedział nie patrząc na mnie - No chłopcy gdzie ten Zayn za 3 godziny macie próbę.
J - Aha manager - szepnęłam pod nosem i poszłam do kuchni po sok. Wróciłam do salonu gdzie siedzieli i opierając się o framugę piłam z butelki. Nagle do domu wpadła Susan.
S - Hej skarbie - cmoknęła mnie przelotnie w czoło - Eve już jest.
J - Yhym - powiedziałam ziewając.
S - A gdzie?
J - W salonie - powiedziałam a ona weszła się przywitać. Nagle stanęła jak zamurowana.
S - Wypieprzaj z mojego domu - powiedziała do mężczyzny który odwrócił się do niej przodem i posłał jej czarujący uśmiech.
R - Oh Susan jak miło cię widzieć - wstał i podszedł ją przytulić na co ciocia stała jak kłoda - Melisa też jest.
S - Powiedziałam coś.
E - Ciociu znasz go?
S - Niestety.
R - No tak pewnie mojego syna już też poznałaś znając ciebie i ten twój radar - powiedział i ponownie siadł na kanapie. - Ale z Mel z chęcią bym zagadał.
J - To się pan spóźnił - powiedziałam zła - Jak chce pan pogadać zapraszam pod ten adres - podałam mu karteczkę ze wskazówkami jak dojść do jej grobu - Mama nie żyje.
S - Jewel spokojnie idź na górę ochłonąć. Louis i ty Zayn - powiedziała do wchodzącego chłopaka - idźcie z nią.
Z - Sie robi pani Hunter - powiedział i wyprowadzili mnie z salonu.
J - To był nasz ojciec prawda - zapytałam się Louisa kiedy już byliśmy na górze.
Lou - Otóż to nie inaczej - powiedział kręcąc głową.
J- tępy chuj z niego i tyle.
Lou - Z grzeczności nie zaprzeczę - powiedział a my wybuchnęliśmy śmiechem.
J - Chcesz zobaczyć mamę? - zapytałam nagle.
Lou - A masz jej zdjęcia - zapytał z nadzieją.
J - Ooo tak - powiedziałam ze śmiechem i wyciągnęłam pudło z szafy pełne pamiątek i zdjęć. Zaczęliśmy je oglądać a ja opowiadałam historię z nim związaną. I tak minął nam dzień nawet nie wiem kiedy zasnęłam przytulona do chłopaków.
Przepraszam że krótki, ale weszłam dosłownie na 5 minut a teraz lecę malować paznokcie i szykować się powoli na bal bo do 16 zostało mało czasu. Papap.
sobota, 15 czerwca 2013
Rozdział 6
Otworzyłam drzwi wejściowe i z uśmiechem na ustach weszłam do domu. Deskę rzuciłam w kąt przy drzwiach a sama poszłam do kuchni coś zjeść. Z zamrażarki wyjęłam zapiekankę i wsadziłam do mikrofali aby się podgrzała. Czekając na urocze pik, poszłam do salonu, gdzie rzuciło się na mnie jakieś cielsko.
J - Co się do jasnej kurwa nędzy dzieje - wrzasnęłam przestraszona.
E - Też cię kocham kuzyneczko - krzyknęła szczęśliwa Eveline.
J - Ja pierdole kurwa mać mam halucynacje - szepnęłam pod nosem i usiadłam na kanapie.
E - To nie halucynacje to moja zajebistość cię oślepia - uśmiechnęła się szeroko i poklepała mnie po ramieniu.
J - Ale co ty tu robisz? Nie masz żadnej trasy czy cuś? - No tak zapomniałam wspomnieć, że mam kuzynkę, która jest piosenkarką i modelką. Normalnie super hiper zajebiście, ale nie dla mnie. To ona namówiła mnie na X factora. Od dziecka wmawiała, że umiem śpiewać. Szkoda tylko, że tak uważa tylko ona.
E - Przyjechałam cię opieprzyć i pomóc.
J - Oho zaczyna się - mruknęłam pod nosem i poszłam do kuchni wyjąć moje jedzonko.
E - Ze mną się dziadu nie podzielisz?
J - Trzymaj łachmyto - dałam jej połowę zapiekanki i ze śmiechem zaczęłyśmy jeść.
E - Jak mi tego brakowało - powiedziała nagle a ja z uwagą spojrzałam na nią.
J - Czego konkretnie?
E - Twojego krzywego ryjka, twoich głupich tekstów, a przede wszystkim śmiechu hieny.
J - Ha, ha ha - zaśmiałam się ironicznie - bardzo śmieszne.
E -No, ale przechodząc do konkretów to chcesz wpierdol?
J - Za co? Ja nic nie zrobiłam Jadwiniu.
E - Mówiłam, ci tyle razy, że jak ci się nie powiedzie w X factorze to pomogę ci z karierą. A tu co dowiaduje się, że przestałaś w ogóle śpiewać. No ty chyba sobie ze mnie jakieś jaja robisz.
J - Po prostu tak było lepiej - powiedziałam skruszona spuszczając głowę.
E - Lepiej, haha bardzo śmieszne ciekawe dla kogo. Ty się męczyłaś, ja się męczyłaś i dupa dupą pozostanie. Ale ty moja droga teraźniejszej szansy nie pochowasz.
J - Jak to?
E - Już ja tego dopilnuje i będziesz tą jebaną gwiazdą czy tego chcesz czy nie.
J - Ale skąd wiesz o drugiej szansie?
E - Skarbie Simon zna numer mojego telefonu.
J - Zapomniałam - nagle rozległo się pukanie do drzwi i po chwili wpadło do mojej kuchni 5 oszołomów.
E - Znasz ich - zapytała wskazując na nich palcem.
J - Tak jakby.
E - To współczuje w szczególności tego w paskach - wskazała na Lou.
Lou - Też cię miło widzieć kuzyneczko - powiedział z sarkazmem.
E - Ohh jaki ty milutki wypiłeś już 4 litry melisy?
J - To wy się znacie?
E - Ten to o - wskazała na mojego brata - To syn mojego chrzesnego .
N - Jak widzę kochacie się.
E - Ta jak gówno z butem - powiedziała a ja wybuchnęłam śmiechem na to porównanie. No nie tylko ja bo wszyscy prócz tej dwójki.
Li - Dlaczego ja cię skądś znam?
Lou - Zaczyna się - powiedział zły pod nosem.
E - Eveline Foster miło mi - powiedziała wystawiając do niego rękę.
Li - Ta Eveline.
E - To istnieje jakaś inna?
Li - Nie chyba nie. To zaszczyt cię poznać. Jestem Liam Payne, a tamci to Zayn, Niall, Harry i Louisa znasz.
E - Miło mi was poznać, a teraz kochanie pokaż mi drogę to mojej sypialni - zwróciła się do mnie.
J - Schody na górę i pierwsze drzwi na lewo.
Lou - Mam nadzieję, że będzie to schowek na miotły.
E - Słyszałam to - rzuciła odwracając głowę - Ale twoja komórka pod schodami nadal istnieje.
Z - Louis dlaczego nie mówiłeś że jesteś wielkim fanem Harrego Pottera. - powiedział szczęśliwy.
J - No to mam dom wariatów - szepnęłam i załamana siadłam przy stole opierając głowę na rękach. Wsłuchana w trajkotanie chłopców o filmie i książkach Harrego Pottera, odpłynęłam w krainę Smerfów i Gumisi.
Przepraszam za nudny i głupi rozdział. Jak widzicie jest dodana nowa postać, jej wygląd już jest dodany w bohaterach. Mam nadzieję, ze następnego rozdziału nie popsuję, a teraz mykam spać po ciężkim i udanym dniu. Jesteście najlepsi. Kocham was bye bye ;**
J - Co się do jasnej kurwa nędzy dzieje - wrzasnęłam przestraszona.
E - Też cię kocham kuzyneczko - krzyknęła szczęśliwa Eveline.
J - Ja pierdole kurwa mać mam halucynacje - szepnęłam pod nosem i usiadłam na kanapie.
E - To nie halucynacje to moja zajebistość cię oślepia - uśmiechnęła się szeroko i poklepała mnie po ramieniu.
J - Ale co ty tu robisz? Nie masz żadnej trasy czy cuś? - No tak zapomniałam wspomnieć, że mam kuzynkę, która jest piosenkarką i modelką. Normalnie super hiper zajebiście, ale nie dla mnie. To ona namówiła mnie na X factora. Od dziecka wmawiała, że umiem śpiewać. Szkoda tylko, że tak uważa tylko ona.
E - Przyjechałam cię opieprzyć i pomóc.
J - Oho zaczyna się - mruknęłam pod nosem i poszłam do kuchni wyjąć moje jedzonko.
E - Ze mną się dziadu nie podzielisz?
J - Trzymaj łachmyto - dałam jej połowę zapiekanki i ze śmiechem zaczęłyśmy jeść.
E - Jak mi tego brakowało - powiedziała nagle a ja z uwagą spojrzałam na nią.
J - Czego konkretnie?
E - Twojego krzywego ryjka, twoich głupich tekstów, a przede wszystkim śmiechu hieny.
J - Ha, ha ha - zaśmiałam się ironicznie - bardzo śmieszne.
E -No, ale przechodząc do konkretów to chcesz wpierdol?
J - Za co? Ja nic nie zrobiłam Jadwiniu.
E - Mówiłam, ci tyle razy, że jak ci się nie powiedzie w X factorze to pomogę ci z karierą. A tu co dowiaduje się, że przestałaś w ogóle śpiewać. No ty chyba sobie ze mnie jakieś jaja robisz.
J - Po prostu tak było lepiej - powiedziałam skruszona spuszczając głowę.
E - Lepiej, haha bardzo śmieszne ciekawe dla kogo. Ty się męczyłaś, ja się męczyłaś i dupa dupą pozostanie. Ale ty moja droga teraźniejszej szansy nie pochowasz.
J - Jak to?
E - Już ja tego dopilnuje i będziesz tą jebaną gwiazdą czy tego chcesz czy nie.
J - Ale skąd wiesz o drugiej szansie?
E - Skarbie Simon zna numer mojego telefonu.
J - Zapomniałam - nagle rozległo się pukanie do drzwi i po chwili wpadło do mojej kuchni 5 oszołomów.
E - Znasz ich - zapytała wskazując na nich palcem.
J - Tak jakby.
E - To współczuje w szczególności tego w paskach - wskazała na Lou.
Lou - Też cię miło widzieć kuzyneczko - powiedział z sarkazmem.
E - Ohh jaki ty milutki wypiłeś już 4 litry melisy?
J - To wy się znacie?
E - Ten to o - wskazała na mojego brata - To syn mojego chrzesnego .
N - Jak widzę kochacie się.
E - Ta jak gówno z butem - powiedziała a ja wybuchnęłam śmiechem na to porównanie. No nie tylko ja bo wszyscy prócz tej dwójki.
Li - Dlaczego ja cię skądś znam?
Lou - Zaczyna się - powiedział zły pod nosem.
E - Eveline Foster miło mi - powiedziała wystawiając do niego rękę.
Li - Ta Eveline.
E - To istnieje jakaś inna?
Li - Nie chyba nie. To zaszczyt cię poznać. Jestem Liam Payne, a tamci to Zayn, Niall, Harry i Louisa znasz.
E - Miło mi was poznać, a teraz kochanie pokaż mi drogę to mojej sypialni - zwróciła się do mnie.
J - Schody na górę i pierwsze drzwi na lewo.
Lou - Mam nadzieję, że będzie to schowek na miotły.
E - Słyszałam to - rzuciła odwracając głowę - Ale twoja komórka pod schodami nadal istnieje.
Z - Louis dlaczego nie mówiłeś że jesteś wielkim fanem Harrego Pottera. - powiedział szczęśliwy.
J - No to mam dom wariatów - szepnęłam i załamana siadłam przy stole opierając głowę na rękach. Wsłuchana w trajkotanie chłopców o filmie i książkach Harrego Pottera, odpłynęłam w krainę Smerfów i Gumisi.
Przepraszam za nudny i głupi rozdział. Jak widzicie jest dodana nowa postać, jej wygląd już jest dodany w bohaterach. Mam nadzieję, ze następnego rozdziału nie popsuję, a teraz mykam spać po ciężkim i udanym dniu. Jesteście najlepsi. Kocham was bye bye ;**
niedziela, 9 czerwca 2013
Rozdział 5
Ze złością zacisnęłam pięści i wyjęłam szkicownik z torby. Zaczęłam kończyć szkic róży słuchając fałszu Tiny.
Z - Boże moje uszy - powiedział siadając obok mnie - Co robisz?
J - Nie widać - warknęłam.
Z - Możesz się na mnie wyżywać ale to nie moja wina - powiedział na swoją obronę.
J - Wkurza mnie tylko jedno - spojrzałam na niego - Dlaczego decydują za mnie.
Z - Może chcą twojego szczęścia.
J - A w dupu z moim szczęściem - powiedziałam i znów zaczęłam szkicować.
Lou - Co porabiacie? - zapytał siadając po mojej drugiej stronie.
J - Następny nafaszerowany szczęściem
Lou - Zły humorek, ale skarbie dzisiaj nie wtorek
J - A ciebie co krasnoludki wychowały.
Lou - Nie mnie Nialla - wyszczerzył się w moją stronę.
N - Co mnie?
J - O wilku mowa.
Li - Ale wilk nie mówi.
J - Więcej was matka nie miała? - zapytałam patrząc na nich.
H - Niestety nie - udał smutnego - Ale możesz do nas dołączyć będzie nas więcej.
J - I spokój poszedł się rypać.
Z - Na dywanikach z Tesco - na te słowa wybuchnęłam niepohamowanym śmiechem.
Lou - I widzisz z nami nie jest aż tak źle.
J - No nie - zamknęłam szkicownik i razem z chłopakami zaczęliśmy komentować występy tych dzikich dzieci.
N - Boziu Kanapka aż mi pleśnią zaszła od tego fałszu - tak ładnie podsumował Niall naszego pustaka numer 2 w szkole.
H - A ta śpiewa jakby ją ktoś rypał od tyłu.
Lou - Harry nie przy dzieciach - powiedział upominając kolegę ze śmiechem.
H - Oj tam oj tam.
Były też i normalne występy. O dzięki ci Boże. Aż nadszedł piękny koniec tego przedstawienia. Szczęśliwy Simon znów wszedł na scenę.
SC - Myślę, że zgodzicie się z moim wyborem. Dzisiejszą zwyciężczynią a także uczennicą One Direction zostaje Jewel Hunter.
J - A to niby z jakiej paki - wrzasnęłam, ale zaraz zakryłam usta dłonią - To znaczy się no ten teges fajnie - udałam entuzjazm.
SC - Lepiej - uśmiechnął się - Zapraszam do ponownego zaśpiewania wybranej jakiejś piosenki.
J - OMG - wywróciłam oczami i weszłam na scenę biorąc po drodze gitarę - No to jazda - powiedziałam i zaczęłam grać i śpiewać wszystkim bardzo dobrze znaną piosenkę.
Z - Boże moje uszy - powiedział siadając obok mnie - Co robisz?
J - Nie widać - warknęłam.
Z - Możesz się na mnie wyżywać ale to nie moja wina - powiedział na swoją obronę.
J - Wkurza mnie tylko jedno - spojrzałam na niego - Dlaczego decydują za mnie.
Z - Może chcą twojego szczęścia.
J - A w dupu z moim szczęściem - powiedziałam i znów zaczęłam szkicować.
Lou - Co porabiacie? - zapytał siadając po mojej drugiej stronie.
J - Następny nafaszerowany szczęściem
Lou - Zły humorek, ale skarbie dzisiaj nie wtorek
J - A ciebie co krasnoludki wychowały.
Lou - Nie mnie Nialla - wyszczerzył się w moją stronę.
N - Co mnie?
J - O wilku mowa.
Li - Ale wilk nie mówi.
J - Więcej was matka nie miała? - zapytałam patrząc na nich.
H - Niestety nie - udał smutnego - Ale możesz do nas dołączyć będzie nas więcej.
J - I spokój poszedł się rypać.
Z - Na dywanikach z Tesco - na te słowa wybuchnęłam niepohamowanym śmiechem.
Lou - I widzisz z nami nie jest aż tak źle.
J - No nie - zamknęłam szkicownik i razem z chłopakami zaczęliśmy komentować występy tych dzikich dzieci.
N - Boziu Kanapka aż mi pleśnią zaszła od tego fałszu - tak ładnie podsumował Niall naszego pustaka numer 2 w szkole.
H - A ta śpiewa jakby ją ktoś rypał od tyłu.
Lou - Harry nie przy dzieciach - powiedział upominając kolegę ze śmiechem.
H - Oj tam oj tam.
Były też i normalne występy. O dzięki ci Boże. Aż nadszedł piękny koniec tego przedstawienia. Szczęśliwy Simon znów wszedł na scenę.
SC - Myślę, że zgodzicie się z moim wyborem. Dzisiejszą zwyciężczynią a także uczennicą One Direction zostaje Jewel Hunter.
J - A to niby z jakiej paki - wrzasnęłam, ale zaraz zakryłam usta dłonią - To znaczy się no ten teges fajnie - udałam entuzjazm.
SC - Lepiej - uśmiechnął się - Zapraszam do ponownego zaśpiewania wybranej jakiejś piosenki.
J - OMG - wywróciłam oczami i weszłam na scenę biorąc po drodze gitarę - No to jazda - powiedziałam i zaczęłam grać i śpiewać wszystkim bardzo dobrze znaną piosenkę.
Tutaj jest ta krótka piosenka, którą napisałem,
może zechcesz zaśpiewać ją nuta po nucie.
Nie martw się, bądż szczęśliwy.
Każdy ma w życiu trochę kłopotów,
,ponieważ kiedy się martwisz podwajasz je.
Nie martw się, bądź szczęśliwy.
Nie masz miejsca do położenia swojej głowy.
Ktoś przyszedł i zajął Twoje łóżko.
Nie martw się, bądź szczęśliwy
Właściciel mieszkania stwierdził że spóźniłeś się ze spłatą czynszu
I może się z Tobą procesować...
Nie martw się, bądź szczęśliwy!
Spójrz na mnie ja jestem radosny
Nie martw się, bądź szczęśliwy
Tutaj masz mój numer telefonu
Dzwoń do mnie jeśli jest Ci źle
Sprawię że będziesz radosny
Nie martw się, bądź szczęśliwy
Nie masz żadnych pieniędzy, ani jakiegokolwiek stylu
Nie masz dziewczyny, dzięki której mógłbyś się uśmiechać
Ale nie przejmuj się, bądź szczęśliwy
Bo gdy się martwisz
Twoja twarz staje się pochmurna i groźna
I dołuje wszystkich naokoło
Więc nie martw się, bądź szczęśliwy!
Tutaj jest ta krótka piosenka, którą napisałem
Mam nadzieję że nauczyłeś się śpiewać ją nuta po nucie
Jak małe, grzeczne dziecko
Nie martw się bądź szczęśliwy
Posłuchaj tego co Ci teraz powiem
Spodziewaj się, że życie przysporzy Ci nieco kłopotów
Ale pamiętaj, że gdy się martwisz
Robi się ich dwa razy więcej
Więc nie martw się, bądź szczęśliwy!
Nie martw się, no nie rób tego! tylko bądź szczęśliwy
Uśmiechnij się
Nie zasmucaj innych w jakikolwiek sposób
Nie martw się, to co złe wkrótce minie
Cokolwiek by to nie było
Nie martw się, bądź szczęśliwy.
J - Dziękuje kochani a teraz nara torbo stara - pomachałam pani Flynch i radosna jak gdyby nigdy nic zeszłam ze sceny.
SC - Piosenka na poprawę humoru to jest to - powiedział do mikrofonu - A teraz powiem wam listę uczniów i nauczycieli - zaczął czytać, ale ja miałam to gdzieś więc wyszłam z sali i poszłam pod swoją szafkę. Otworzyłam ją i zdziwiona wyjęłam jedną różową różę z karteczką "Podobasz mi się i kocham twój głos". Co to ma być. Srutututu jakiś tajemniczy wielbiciel. A kij mu w oko.
J - Ale super normalnie zajebiście - powiedziałam sarkastycznie, ale powąchałam moją ulubioną różę. Szczęśliwa poszłam już do domu ponieważ nie chciało mi się już dłużej siedzieć w tym wariatkowie.
Rozdział jest, więc wszyscy są Happy. Ta jasne, chciałoby się wiem że nudny dlatego już dalej was nie zanudzam i spadam z tego przybytku. Do następnego, który nie wiem kiedy będzie.
niedziela, 2 czerwca 2013
Rozdział 4
Rozdział specjalnie dla Misi i Pierniczka ;**
Rano obudziłam się strasznie obolała. No, ale co się dziwić jak ktoś przespał całą noc na niewygodnej kanapie salonowej. Rozciągając obolałe kości poszłam do kuchni gdzie z lodówki wyjęłam składniki na naleśniki. Spojrzałam na zegarek i zaczęłam szacować czas. Do pójścia do szkoły zostały mi jeszcze 2 godziny więc spokojnie z wszystkim zdążę. Szybko rozrobiłam ciasto i zaczęłam je smażyć. Kiedy placki były gotowe polałam je czekoladą i bitą śmietaną po czym jedną porcję schowałam do lodówki, a drugą szybko zjadłam. Po śniadaniu w biegu poszłam do łazienki gdzie wskoczyłam pod szybki prysznic i umyłam głowę. Owinięta tylko ręcznikiem przeszłam do siebie do sypialni gdzie założyłam bieliznę i zaczęłam szukać ciuchów na dzisiaj. postanowiłam zaszaleć i zamiast dresów założyć zwykłe rurki. Kiedy znalazłam coś w co można się ubrać, szybko się ubrałam i przeczesując tylko włosy zbiegłam na dół chwytając w locie torbę. Wychodząc z domu włożyłam do uszu słuchawki i wsłuchując się w teksty piosenek wskoczyłam na deskę i pojechałam w stronę szkoły. Po drodze minęłam bazar uliczny. Jak sroka zatrzymałam się przy stoisku z bransoletkami i kupiłam jedną. Wprost idealną dla mnie która od razu znalazła się u mnie na ręku. Zadowolona teraz bez żadnych przeszkód pojechałam pod budynek edukacji. Tanecznym krokiem ruszyłam w stronę mojej szafki. Ze zdziwieniem zobaczyłam że przy niej stała piątka chłopaków.
J - Ruszcie pupcię i lecimy w przestworza - zanuciłam ściągając słuchawki z uszu. Chłopcy zdziwieni odsunęli się robiąc mi miejsce.
Z - Kim jesteś i co zrobiłaś z tą wyszczekaną laską z wczoraj?
J - Hm dobre pytanie - powiedziałam udając, że się zastanawiam - A już wiem zjadłam na śniadanie - zaśmiałam się pod nosem i schowałam książki po czym poszłam pod sale od Geografii. Po chwili dołączyli do mnie chłopcy.
Li - Możemy dołączyć?
J - I tak już stoicie - stwierdziłam ze śmiechem.
H - Też fakt - powiedział wzruszając ramionami - To co ślicznotko może pójdziemy gdzieś tylko we dwoje - powiedział zalotnie zarzucając mi rękę na ramieniu.
SC - Jewel mam do ciebie sprawę - nagle pojawił się obok na Simon. Chłopcy zaskoczeni spojrzeli na niego.
N - Simon?
SC - Nie jego klon.
Lou - Skąd ty ją znasz?
SC - Ja pierdolę ci jak zawsze mega kumaci. Dobra a więc młoda jest sprawa, musisz zaśpiewać za Cher.
J - Nie.
SC - Proszę Lloyd ma chore gardło i nie może zaśpiewać.
J - No to nie wiem niech chłopcy to zrobią, ja już nie śpiewam - powiedziałam spuszczając głowę.
SC - Od kiedy? - zapytał zaskoczony.
J - Od dwóch lat - szepnęłam.
SC - To przez nas prawda?
J - Nie, po prostu za dużo bolesnych wspomnień.
Z - To ty śpiewasz? - zapytał odzyskując głos.
J - Mała poprawka śpiewałam - chciałam wejść do klasy ale zatrzymał mnie głos Simona.
SC - Przepraszam jeśli to miałoby zależeć ode mnie przeszłabyś dalej, ale Cheryl i Liam się nie zgodzili.
J - Cieszę się z tego.
Li - Jak to? To ty byłaś w X facotrze.
J - Tak edycja co wy. A cieszę się bo w końcu dowiedziałam się prawdy. A teraz wybaczcie idę na geografię. - szybko weszłam do klasy i usiadłam na moim stałym miejscu. Chłopcy poszli na próbę, a ja próbowałam się uczyć. Niestety tylko próbowałam ponieważ cały czas w głowie miałam słowa Simona. Postanowiłam znów nie zawieść i zaśpiewać. Nie czekając na koniec lekcji podniosłam się i zaczęłam kierować się w stronę drzwi.
PM - A panienka gdzie - zapytała pani Mounk.
J - Przepraszam muszę coś załatwić - powiedziałam i wyszłam z sali. Kiedy tylko drzwi się za mną zamknęły odetchnęłam głęboko i ruszyłam w stronę sali gimnastycznej. Niepewnie przekroczyłam próg. Na mój widok wszyscy na mnie spojrzeli.
SC- I co - zapytał z nadzieją.
J - Zaśpiewam - powiedziałam niepewnie.
Lou - Naprawdę - krzyknął szczęśliwy i zaraz byłam przygniatana przez 5 chłopaków.
SC- Zejdźcie z niej, ale już - krzyknął a chłopcy posłusznie zeszli ze mnie.
J - Dzięki.
SC - Chcesz mieć próbę?
J - Nie. Już wiem co zaśpiewam - powiedziałam i siadłam przy klawiszach - tylko muszę sobie przypomnieć nuty. - zaczęłam grać melodię, a Simon uśmiechnął się do mnie.
SC - Przesłuchanie w Londynie - powiedział dumny. Nagle drzwi sali otworzyły się i weszła do niej cała brygada z X factora. - Hej ludzie - powiedział do mikrofonu - To tak na początku śpiewają chłopcy potem Jewel - wskazał na mnie, - potem uczestnicy konkursu, potem ten co miał największe brawa zaśpiewa ponownie wy wybieracie uczniów i konkurs będzie się toczył jeszcze przez tydzień.
L (ludzie) - Okej - wrzasnęli i siedli na krzesełkach. Zaraz na salę weszli uczniowie. Zeszłam ze sceny i pozwoliłam im działać. Siadłam wygodnie na podłodze i oparłam głowę o podest.
Z - Trema ? - zapytał siadając obok mnie.
J - Nie raczej walka ze wspomnieniami - szepnęłam a po policzkach spłynęła mi pojedyncza łza, którą chłopak starł mi kciukiem.
Z - Poradzisz sobie. Jesteś silna - nie mógł nic więcej powiedzieć ponieważ został wezwany na scenę. jednak przed wkroczeniem na nią pocałował mnie w policzek - To na szczęście - pomachałam mu, a on zadowolony wszedł na scenę i stanął z chłopakami i zaczęli śpiewać swoją piosenkę. What Make You Beautiful. Nie powiem wyszło im cudownie. Otrzymali gromkie brawa. Nie dziwię się. Na scenie ponownie stanął Simon.
SC - A teraz zapraszam kogoś wyjątkowego. Przed wami Jewel Hunter - krzyknął a babka od Chemii skoczyła na równe nogi.
PF - Co przecież ona śpiewać nie umie - krzyknęła a wszyscy na nią spojrzeli.
J - Zamknij jadaczkę stara dewotko - powiedziałam do mikrofonu i siadłam za klawiszami. Pani Flynch natomiast z urażoną dumą siadła wyprostowana na krześle. Zaczęłam grać i śpiewać piosenkę Christiny Aguileri "Hurt":
Rano obudziłam się strasznie obolała. No, ale co się dziwić jak ktoś przespał całą noc na niewygodnej kanapie salonowej. Rozciągając obolałe kości poszłam do kuchni gdzie z lodówki wyjęłam składniki na naleśniki. Spojrzałam na zegarek i zaczęłam szacować czas. Do pójścia do szkoły zostały mi jeszcze 2 godziny więc spokojnie z wszystkim zdążę. Szybko rozrobiłam ciasto i zaczęłam je smażyć. Kiedy placki były gotowe polałam je czekoladą i bitą śmietaną po czym jedną porcję schowałam do lodówki, a drugą szybko zjadłam. Po śniadaniu w biegu poszłam do łazienki gdzie wskoczyłam pod szybki prysznic i umyłam głowę. Owinięta tylko ręcznikiem przeszłam do siebie do sypialni gdzie założyłam bieliznę i zaczęłam szukać ciuchów na dzisiaj. postanowiłam zaszaleć i zamiast dresów założyć zwykłe rurki. Kiedy znalazłam coś w co można się ubrać, szybko się ubrałam i przeczesując tylko włosy zbiegłam na dół chwytając w locie torbę. Wychodząc z domu włożyłam do uszu słuchawki i wsłuchując się w teksty piosenek wskoczyłam na deskę i pojechałam w stronę szkoły. Po drodze minęłam bazar uliczny. Jak sroka zatrzymałam się przy stoisku z bransoletkami i kupiłam jedną. Wprost idealną dla mnie która od razu znalazła się u mnie na ręku. Zadowolona teraz bez żadnych przeszkód pojechałam pod budynek edukacji. Tanecznym krokiem ruszyłam w stronę mojej szafki. Ze zdziwieniem zobaczyłam że przy niej stała piątka chłopaków.
J - Ruszcie pupcię i lecimy w przestworza - zanuciłam ściągając słuchawki z uszu. Chłopcy zdziwieni odsunęli się robiąc mi miejsce.
Z - Kim jesteś i co zrobiłaś z tą wyszczekaną laską z wczoraj?
J - Hm dobre pytanie - powiedziałam udając, że się zastanawiam - A już wiem zjadłam na śniadanie - zaśmiałam się pod nosem i schowałam książki po czym poszłam pod sale od Geografii. Po chwili dołączyli do mnie chłopcy.
Li - Możemy dołączyć?
J - I tak już stoicie - stwierdziłam ze śmiechem.
H - Też fakt - powiedział wzruszając ramionami - To co ślicznotko może pójdziemy gdzieś tylko we dwoje - powiedział zalotnie zarzucając mi rękę na ramieniu.
SC - Jewel mam do ciebie sprawę - nagle pojawił się obok na Simon. Chłopcy zaskoczeni spojrzeli na niego.
N - Simon?
SC - Nie jego klon.
Lou - Skąd ty ją znasz?
SC - Ja pierdolę ci jak zawsze mega kumaci. Dobra a więc młoda jest sprawa, musisz zaśpiewać za Cher.
J - Nie.
SC - Proszę Lloyd ma chore gardło i nie może zaśpiewać.
J - No to nie wiem niech chłopcy to zrobią, ja już nie śpiewam - powiedziałam spuszczając głowę.
SC - Od kiedy? - zapytał zaskoczony.
J - Od dwóch lat - szepnęłam.
SC - To przez nas prawda?
J - Nie, po prostu za dużo bolesnych wspomnień.
Z - To ty śpiewasz? - zapytał odzyskując głos.
J - Mała poprawka śpiewałam - chciałam wejść do klasy ale zatrzymał mnie głos Simona.
SC - Przepraszam jeśli to miałoby zależeć ode mnie przeszłabyś dalej, ale Cheryl i Liam się nie zgodzili.
J - Cieszę się z tego.
Li - Jak to? To ty byłaś w X facotrze.
J - Tak edycja co wy. A cieszę się bo w końcu dowiedziałam się prawdy. A teraz wybaczcie idę na geografię. - szybko weszłam do klasy i usiadłam na moim stałym miejscu. Chłopcy poszli na próbę, a ja próbowałam się uczyć. Niestety tylko próbowałam ponieważ cały czas w głowie miałam słowa Simona. Postanowiłam znów nie zawieść i zaśpiewać. Nie czekając na koniec lekcji podniosłam się i zaczęłam kierować się w stronę drzwi.
PM - A panienka gdzie - zapytała pani Mounk.
J - Przepraszam muszę coś załatwić - powiedziałam i wyszłam z sali. Kiedy tylko drzwi się za mną zamknęły odetchnęłam głęboko i ruszyłam w stronę sali gimnastycznej. Niepewnie przekroczyłam próg. Na mój widok wszyscy na mnie spojrzeli.
SC- I co - zapytał z nadzieją.
J - Zaśpiewam - powiedziałam niepewnie.
Lou - Naprawdę - krzyknął szczęśliwy i zaraz byłam przygniatana przez 5 chłopaków.
SC- Zejdźcie z niej, ale już - krzyknął a chłopcy posłusznie zeszli ze mnie.
J - Dzięki.
SC - Chcesz mieć próbę?
J - Nie. Już wiem co zaśpiewam - powiedziałam i siadłam przy klawiszach - tylko muszę sobie przypomnieć nuty. - zaczęłam grać melodię, a Simon uśmiechnął się do mnie.
SC - Przesłuchanie w Londynie - powiedział dumny. Nagle drzwi sali otworzyły się i weszła do niej cała brygada z X factora. - Hej ludzie - powiedział do mikrofonu - To tak na początku śpiewają chłopcy potem Jewel - wskazał na mnie, - potem uczestnicy konkursu, potem ten co miał największe brawa zaśpiewa ponownie wy wybieracie uczniów i konkurs będzie się toczył jeszcze przez tydzień.
L (ludzie) - Okej - wrzasnęli i siedli na krzesełkach. Zaraz na salę weszli uczniowie. Zeszłam ze sceny i pozwoliłam im działać. Siadłam wygodnie na podłodze i oparłam głowę o podest.
Z - Trema ? - zapytał siadając obok mnie.
J - Nie raczej walka ze wspomnieniami - szepnęłam a po policzkach spłynęła mi pojedyncza łza, którą chłopak starł mi kciukiem.
Z - Poradzisz sobie. Jesteś silna - nie mógł nic więcej powiedzieć ponieważ został wezwany na scenę. jednak przed wkroczeniem na nią pocałował mnie w policzek - To na szczęście - pomachałam mu, a on zadowolony wszedł na scenę i stanął z chłopakami i zaczęli śpiewać swoją piosenkę. What Make You Beautiful. Nie powiem wyszło im cudownie. Otrzymali gromkie brawa. Nie dziwię się. Na scenie ponownie stanął Simon.
SC - A teraz zapraszam kogoś wyjątkowego. Przed wami Jewel Hunter - krzyknął a babka od Chemii skoczyła na równe nogi.
PF - Co przecież ona śpiewać nie umie - krzyknęła a wszyscy na nią spojrzeli.
J - Zamknij jadaczkę stara dewotko - powiedziałam do mikrofonu i siadłam za klawiszami. Pani Flynch natomiast z urażoną dumą siadła wyprostowana na krześle. Zaczęłam grać i śpiewać piosenkę Christiny Aguileri "Hurt":
Zdaje się, jakby to było wczoraj, kiedy widziałam twoją twarz
Powiedziałeś mi jaki jesteś dumny, ale ja odeszłam
Gdybym tylko wiedziała to, co wiem dziś
Ooh, ooh
Tuliłabym cię w moich ramionach
Sprawiłabym, żeby ból odszedł
Dziękuję za wszystko, co zrobiłeś
Wybaczam wszystkie twoje błędy
Nie ma nic, czego bym nie zrobiła
By usłyszeć znów twój głos
Czasami chcę zadzwonić
Ale wiem, że ciebie tam nie będzie
Ohh, przepraszam, że cię obwiniałam
za wszystko, czego nie potrafiłam zrobić
I skrzywdziłam siebie, krzywdząc ciebie
Są dni, kiedy jestem w rozsypce, ale nie przyznam tego
Czasami chcę się ukryć, bo za tobą tęsknię
I tak trudno jest powiedzieć żegnaj,
Kiedy sprowadza się to do tych zasad, yeah.
Powiedziałbyś mi, że się myliłam?
Pomógłbyś mi zrozumieć?
Czy gardzisz mną?
Czy jesteś dumny z tego, kim jestem?
Nie ma nic, czego bym nie zrobiła
By dostać jeszcze jedną szansę
By spojrzeć w twoje oczy
I zobaczyć, że odwzajemniasz spojrzenie
Ohh, przepraszam, że cię obwiniałam
za wszystko, czego nie potrafiłam zrobić
I skrzywdziłam siebie,ooh
Gdybym miała jeszcze choć jeden dzień
Powiedziałabym ci jak bardzo za tobą tęsknię
Odkąd odszedłeś
Ooh, to ryzykowne
To wykracza poza granice
Żeby spróbować cofnąć czas
Przepraszam za to, że Cię obwiniałam
za wszystko, czego nie potrafiłam zrobić
I skrzywdziłam siebie krzywdząc ciebie
Zadowolona ze łzami w oczach skończyłam śpiewać, a wszyscy zszokowani wstali z miejsc i zaczęli klaskać.
SC - Dziękujemy naszej pierwszej uczestniczce konkursu - powiedział z uśmiechem.
J- Co? - wrzasnęłam zaskoczona.
SC - Kolejna jest nie jaka Tina Slown - powiedział a ja wściekła zeskoczyłam ze sceny i siadłam przy schodkach. Oj jeszcze się z nimi policzę. Mogę się założyć że to pomysł Maksa.
Subskrybuj:
Posty
(
Atom
)